Czy Bóg podejmuje kiedykolwiek jakieś ryzyko?

Co pewien czas wpadają mi do uszu sprytne zdanka. Widać również że nie tylko ja zwracam na nie uwagę, gdyż są one powtarzane przez innych. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby te zdanka zawierały jakieś sprawdzone stwierdzenia. Ale praktyka życia udowadnia że często jest inaczej. Zdarza się również i tak, że ktoś zwraca uwagę na omylność jakiegoś zdanka, jednak osoba używająca go ignoruje uwagę i kontynuuje swój temat tak jakby nie słyszała żadnych uwag.

Około pół roku temu widziałem jedno z takich zdanek wydrukowanych w pewnym podręczniku, a brzmiało to mniej więcej tak: Jezus bardzo ryzykował podejmując decyzję o przyjściu na ten świat, aby odkupić ludzi. Niedługo potem słyszałem kilka osób powtarzających podobne myśli. I znowu po pewnym czasie, kiedy myślałem że zdanka te poszły w zapomnienie, usłyszałem padającą z pulpitu matkę wszystkich zdanek o Bożym ryzyku. Brzmiało ono tak: Bóg ryzykował kiedy stwarzał Ziemię i pierwszych rodziców. Kilka osób wyraziło głośną dezaprobatę takiej koncepcji twierdząc, że Bóg jest wszechwiedzący, a więc wiedział dokładnie co się stanie, i dlatego też nie ryzykował w najmniejszym nawet stopniu. Jednak prelegent nie przerwał toku swojego rozumowania i wywnioskował, że my jako dzieci Boże powinniśmy również ryzykować.

Zdaję sobie sprawę z tego że młody prelegent być może nie był zbyt błyskotliwy, aby wyjść z pułapki obronną ręką, ale to nie jest usprawiedliwieniem zwyczaju bezkrytycznego powtarzania lub przyjmowania sprytnych zdanek, nawet gdyby pochodziły z poważnych źródeł. Być może moje przemyślenia na ten temat obudzą trochę ostrożności w używaniu sprytnych zdanek(?).

Jak już wspomniałem, Bóg nie podejmuje żadnego ryzyka, nawet najmniejszego, gdyż On wie wszystko!  Ba, z tego samego powodu On nawet nie podejmuje żadnej decyzji. On po prostu wie. Twierdząc, że Bóg podejmuje ryzyko, zaprzeczamy boskiej wszechwiedzy i stajemy po stronie Lucyfera (obecnie szatana) który to jako pierwszy wystąpił z takim twierdzeniem. A to jest już wyraźnym buntem przeciwko atrybutom Boga.

Na dodatek, co dzieje się z naszym wyobrażeniem o Bogu kiedy pozwalamy aby sprytne zdanka kiełkowały w naszej pamięci?  Jakie inne myśli związane z ryzykiem zaczynają nam toczyć mózg, jak korniki?

Jeśli Bóg ryzykował w przypadku stworzenia człowieka a potem w jego odkupieniu, to chyba trzeba stwierdzić że w obu przypadkach Mu się udało, bo inaczej nie byłoby sensu aby w Niego ciągle wierzyć!  A jeśli Bóg ryzykował w tych dwóch niezmiernie przypadkach, to też na pewno ryzykował w milionach innych przypadków, a być może ryzykował również wieloma zdaniami napisanymi w Starym i Nowym Testamencie. Następnie należałoby spytać czy zawsze się Bogu udawało. A może jeszcze nie dorośliśmy do tego, aby dostrzec że Bogu coś się nie udało(?).

Proponuję abyśmy również spojrzeli w przyszłość na takie eschatologiczne wydarzenia jak zmartwychwstanie ludzi prze i po tysiącleciu. Co by się stało gdyby po pierwszym zmartwychwstaniu ktoś powiedziałby ‘ja wcale nie chcę do nieba!’  Albo co by się stało gdyby po drugim zmartwychwstaniu trochę ludzi zaczęłoby się cieszyć z przyjścia Pana jakby to było Jego powtórne przyjście?  Czy mamy się spodziewać że w obu przypadkach Bóg wzbudzi miliardy ludzi i nie pomyli się nawet w jednym przypadku?  A jeśli się pomyli to co wtedy?

Bóg obiecał wszystkim, którzy Go kochają, że da im życie wieczne. Oczywiście życie wieczne bez szczęścia byłoby największym nieszczęściem jakie można sobie wyobrazić. Co by jednak było, gdyby Bogu udawało się aż do czasu, kiedy demony i niesprawiedliwi zostaną unicestwieni, ale nie udałoby Mu się zapewnić wiecznego szczęścia zbawionym?  Czy Bóg zostałby wtedy zmuszony do tego aby odwołać swój wyrok, wzbudzić demony i niesprawiedliwych, a w końcu przeprosić ich za to że Jego ryzykowne eksperymenty jednak nie udały się do końca?

Wspomniany wyżej prelegent pod koniec swojego przemówienia doszedł do wniosku że my, tak jak nasz Bóg, powinniśmy również podejmować ryzyko, i również uczyć nasze dzieci i młodzież robić to samo. Ale czy taka postawa jest zgodna z życiem proponowanym przez Boga?  Jeśli Bóg jest naszym Pasterzem, to chce On nas ustrzec przed wszystkim co nas rani i powoduje łzy. On oferuje nam wszystko co dobre i wypróbowane, abyśmy nie przeżywali zbędnych rozczarować, gdyż życie i tak jest pełne trudności i łez.

Gdybyśmy zaakceptowali ideę potrzeby ryzyka w życiu chrześcijanina, to jednym z niezauważalnych elementów takiego życia stałoby się zbliżanie do zła. Oczywiście ryzykowalibyśmy tym że jednego dnia nie mielibyśmy wyjścia i musielibyśmy skłamać, a potem drugi raz… i to miałaby być droga jaką wybrał dla nas Pan?  Posłużę się ilustracją aby zobrazować moje myśli.

Pewna królowa musiała przedostać się niebezpieczną drogą na drugą stronę wysokich gór. Zebrała więc swoich woźniców i pytała po kolei każdego z nich dlaczego powinna wybrać właśnie jego a nie kogoś innego do zapewnienia jej bezpiecznej podróży. No i każdy woźnica chwalił się że może jechać tak blisko nad urwiskiem, że koła mogą już w połowie wisieć, a powóz jest zupełnie bezpieczny. Aż wreszcie kolejny woźnica, jeden z ostatnich, powiedział coś zupełnie odmiennego. On będzie jechał jak najdalej od urwiska, a kiedy będzie musiał podjechać zbyt blisko brzegu, poprosi jej wysokość aby wysiadła z powozu i wsiadła ponownie dopiero wtedy kiedy powóz będzie znowu na bezpiecznej drodze. Chyba nie potrzebuję mówić, którego woźnicę wybrała królowa, aby przedostać się na drugą stronę gór. Tak samo i my. Jeśli chcemy dotrzeć do niebiańskiego Chanaanu, nie ryzykujmy, ale trzymajmy się jad najdalej od złego, i wybierajmy drogę która jest najmniej ryzykowna.

Kiedy patrzę na Boga, nie widzę Go jako ryzykanta. On doskonale wie wszystko od samego początku i pragnie abyśmy opierali się na Jego wiedzy i przez to uniknęli wszystkiego co nas rani. Pomimo wszystko i tak wiele razy wpadamy w pułapki i przeżywamy ból i rozczarowania. Dlaczego mielibyśmy jeszcze dodawać do tego, i to jakoby za Bożą zachętą?

Uczenie się chodzić z Bogiem i czynić dobro wiąże się nierozerwalnie z pewnym ryzykiem, ale nasza twórczość i zachęta do ryzyka to dwie różne rzeczy tak jak używanie samochodu jako środka transportu lub jako okazji do wyścigów.

Bóg nigdy nie ryzykował i nigdy nie będzie ryzykował. Życie wieczne wypełnione po brzegi doskonałym szczęściem jest zapewnione dla wszystkich którzy kochają Boga. A my, zamiast ryzykować, uczmy się ufać Bogu i unikać ryzykowania ile się tylko da.  Uczmy się też krytycznie spojrzeć na wszystko co nowe, bez względu na to jak ponętnie wygląda.

2 Responses to Czy Bóg podejmuje kiedykolwiek jakieś ryzyko?

  1. koalaandrzej says:

    Jeżeli Bóg wie koniec na poczadku, to nie ma mowy o żadnym ryzyku. Taka mowa że Bóg ryzykuje to zaprzeczenie wszechmocy Boga, ryzyko to podejmuje czlowiek – albo się uda lub nie, ale nigdy nie Bóg.

  2. kuba says:

    Twierdzenie, ze Pan Bóg stwarzając ten świat i człowieka ryzykował jest poniżeniem Świętego, Wielkiego i Wszechmogącego Boga, który zna koniec na początku. Takie rzeczy można powiedzieć tylko o człowieku. To tylko mądrość ludzka może takie rzeczy wymyśleć, a jest napisane: Tak mówi Pan; Niech się nie chlubi mądry z mądrości swojej…….. Jeremiasz.9,23. Również apostoł Pawel pisze w 1 Korynt 2,5, Aby wiara wasza nie gruntowała się na mądrości ludzkiej, ale na mocy Bożej.
    Uważam, że każdy ktokolwiek rozpoczyna jakąkolwiek dyskusję na temat Świętego Boga, powinien najpierw przemyśleć, co chce powiedzieć, aby nie obrazić majestatu Świętego Boga.

Leave a comment