Po co trzy razy?
2010/11/04 Leave a comment
Zanim Bóg objawił się Samuelowi, wołał go trzy razy, a Samuel za każdym razem szedł do Heliego tak jakby to Heli go wołał. Każdy z nas już po pierwszym razie domyśliłby się, że trzeba zawołać Samuela tak, żeby nie miał wątpliwości co do tego że to nie Heli go woła, ale jakiś pozaziemski głos. Dlaczego Bóg wołał Samuela tak jakby się tego nie domyślił?
Chciałbym teraz zaproponować wszystkim internautom aby nie czytali dalej, aż będą mogli w jakiś sposób odpowiedzieć na powyższe pytanie. Wystarczy przeczytać 4 pierwsze rozdziały pierwszej księgi Samuela i trochę się zastanowić.
(myślimy, myślimy, myślimy…)
Być może należałoby najpierw zapytać, co by było gdyby Samuel nigdy nie poszedł do Heliego i otrzymałby widzenie bez jego wiedzy? Samuel bał się powiedzieć Heliemu co dowiedział się w widzeniu[1] i najprawdopodobniej nie uczyniłby tego, a Bogu zależało na tym aby tak się właśnie stało.[2] Jako wszechwiedzący, wiedział że mały chłopiec będzie się bał powiedzieć kapłanowi o surowym wyroku Bożym, ale kiedy Heli sam zażądał sprawozdania, chłopiec nie miał wyjścia. Zresztą Heli spodziewał się czegoś złego i zaprzysiągł Samuela aby nie zataił przed nim ani jednej rzeczy.[3] Powstaje więc pytanie, czy Bóg nie mógł dać widzenia Heliemu, zamiast używać pośrednika? Najprawdopodobniej tak, ale z jakiegoś powodu Bóg chciał podać widzenie Samuelowi. Jaki to mógł być powód? Prześledźmy, co stało się na niedługo przed tym wydarzeniem (przy okazji dodam kilka faktów które mi się bardzo podobają w tej historii).
Zaczęło się właściwie od nieszczęścia w małżeństwie Elkany. Każdego roku udawał się do Sylo aby „złożyć pokłon i ofiary Panu Zastępów.” Za każdym razem dawał działy ofiarne swojej żonie Peninnie i jej dzieciom, a Annie dawał podwójnie, bo miłował ją bardziej choć była bezpłodną; a może właśnie dlatego(?). Za każdym też razem, kiedy jedli i pili przed Panem, kiedy dni spędzane w Sylo miały być przepełnione radością, Peninna wyrządzała Annie przykrości z powodu jej bezdzietności. Elkana ujmował się za Anną i chciał jej zastąpić 10 synów, ale serce Anny było coraz bardziej napełnione goryczą.
Kiedy wszyscy jedli, pili, i cieszyli się, Anna postanowiła uprosić sobie potomka. Poszła więc do progu świątyni i z płaczem przedstawiła swoją prośbę Bogu. Zgodziła się na najwyższą cenę, gdyż miała go mieć tylko kilka lat dopóki będzie potrzebował jej piersi, a potem miał pójść na zawsze do służby u Pana Zastępów. Czy Pan Zastępów zgodzi się na takie warunki? Czy mały chłopiec, ledwie odstawiony od piersi, przeżyje rozłąkę z Anną? Czy będzie potrafił mieszkać w namiocie świątynnym i przebywać non-stop wśród dorosłych? Czy takie życie ścielą matki przed swoimi dziećmi?
Anna zdecydowała się na takie warunki i wiedziała że Bóg na pewno może się zaopiekować jej synem, ale czy spełni jej prośbę? Właściwie to dla Anny nie było innego wyjścia. Nie mogła znosić dłużej upokorzeń ze strony Peninny i złożyła wszystko na jedną szalę. Tak żarliwie się modliła że Heli potraktował ją jako pijaną. Ale kiedy Anna wytłumaczyła mu co czyniła, zastanowił się i zasięgnął rady Bożej, gdyż ją wkrótce pobłogosławił i obiecał, że jej prośba zostanie spełniona. Od tej pory Anna wiedziała że wkrótce będzie miała syna i nie będzie więcej doznawała upokorzenia ze strony Peninny. Wiedziała również, że jej syn będzie na całe życie w służbie Pana Zastępów. Nic też dziwnego że gorycz Anny zamieniła się w wielką radość i dołączyła się do świętującego tłumu. Patrząc na jej szczęśliwą postać nikt nie przypuszczałby że jeszcze przed niewieloma chwilami zalewała się łzami.
Po zakończeniu świąt, cała rodzina Elkany pokłoniła się Panu i powróciła do Ramy. Jakże inne było teraz życie Anny. Nawet gdyby Peninna wyrządzała jej jakieś przykrości, byłoby to tylko na krótki czas, gdyż Pan obiecał jej dać syna. Niedługo Anna poczęła i porodziła swojego pierworodnego. Dała mu na imię Samuel (שׁמוּאל – Bóg wysłuchał) gdyż wyprosiła go od Pana. Imię to przypominało jej bezustannie kim był i miał być na zawsze jej jedyny syn.
Kiedy Samuel był już wystarczająco duży aby mógł się obejść bez pokarmu matki, Anna z Elkaną wzięli ofiary i udali się do kapłana Heliego. Anna przypomniała kapłanowi swoją modlitwę sprzed kilku lat i zostawiła mu chłopca. Na pewno niełatwo było obydwojgu rodzicom zostawić Samuela pod opieką Heliego. Zwłaszcza dlatego że jego właśni synowie robili wszystko na co mieli ochotę. Trudno było pogodzić się z myślami że kapłan Pański mający reprezentować miłość i prawo Boże pozwala na to aby jego synowie, również kapłani, byli nikczemnikami. Być może Anna przeżywała pewne obawy z tego powodu, ale uspokajała się myślami że Pan Zastępów jest w stanie uchronić jej syna przed jakimkolwiek złem. Zresztą Panu też na tym zależało.
Gdyby popatrzeć na końcowe chwile życia Heliego można by wyciągnąć wniosek że był to pobożny sługa Boży. Kiedy pewien Beniaminita doniósł o wielkiej porażce Izraela z Filistynami i o śmierci synów Heliego, Heli jakoś poradził sobie z tymi wieściami. Ale kiedy dowiedział się że Skrzynia Boża została zabrana przez Filistynów, upadł z krzesła i złamał kark. Jednak cierpliwość, pokora i troska o to co Boże nie jest zawsze wystarczające. Popatrzmy na kilka innych epizodów z życia Heliego.
Kiedy Anna i Elkana zostawili Samuela przy kapłanie Helim, służba świątynna zdominowana była przez dwóch synów Heliego — Chofniego i Pinechasa. Nie zważając na przepisy świątynne zabierali ludziom najlepsze ze wszystkich ofiar nawet wtedy kiedy ludzie zwracali im uwagę na niezgodność z przepisami. W ten sposób wyrządzali krzywdę wszystkim Izraelitom przychodzącym do Sylo aby przed obliczem Pana jeść, pić, i radować się. Jakby tego było mało, obydwaj synowie wprowadzili prostytucję sakralną zmuszając do tego kobiety usługujące u wejścia do Namiotu Zgromadzenia. W reakcji na tak wielkie zbezczeszczenie służby świątynnej ludzie zignorowali składanie ofiar Panu, a przez to naród oddalił się od służenia Bogu.
Jak to często się zdarza, osoba która powinna wiedzieć o czymś zanim dowiedzą się inni, dowiedziała się o wyczynach kapłanów na końcu. Można by się spodziewać że Heli natychmiast przystąpi do akcji i odrestauruje zniesławioną służbę świątynną. Ale Heli służył synom dobrą radą, uświadomił ich o wielkiej wadze ich przestępstwa, i na tym się skończyło. Chofni i Pinechas zlekceważyli wszystko co powiedział im ojciec, i prawdopodobnie nie był to pierwszy raz. Pan przewidział zakończenie ich życia, ale świątynia nadal była bezczeszczona i Heli nie zrobił nic aby to się skończyło.
W międzyczasie, kiedy synowie Heliego bezcześcili służbę Bożą, mały Samuel ubrany w lniany efod służył przykładnie przed Panem. Jego rodzice Anna i Elkana przychodzili każdego roku do świątyni aby składać ofiary, i za każdym razem Anna darowała synowi nowy, uszyty przez siebie płaszczyk. Była bardzo dobrą i troskliwą matką, i na pewno spędzała wiele godzin na modlitwie o swoją rodzinę, ale przede wszystkim o chłopca, który wzrastał otoczony haniebnym przykładem kapłana i jego synów. Nic też dziwnego, że Pan „wynagrodził” Annie jej poświęcenie trzema synami i dwiema córkami.
Czytając historię Samuela, ciągle widzimy że jest ona przeplatana historią Heliego. Widzimy więc wzrastanie Samuela, choć był jeszcze chłopcem, i upadanie Heliego, który piastował jedną z najwyższych pozycji w Izraelu. Dla Boga zarówno jeden jak i drugi byli Jego dziećmi, i dla obu pragnął wszystkiego co najlepsze. Ale Heli lekceważył sobie odpowiedzialność kapłana. Choć zwracał uwagę swoich synów na wszystko zło co czynili, Pan spodziewał się czegoś więcej jeśli słowa nie przynoszą żadnego skutku. Jaka smutna byłaby to historia gdyby kapłan służący Bogu przez całe życie dopuścił do tego, aby cały naród odwrócił się od Boga i aby sam odszedł wraz z narodem. Pan nie mógł na to pozwolić, dlatego udał się do Heliego ze specjalną wizytą.
Pewnego razu przyszedł do Heliego mąż Boży który zwrócił jego uwagę na jego uprzywilejowaną pozycję wśród narodów świata i na to, że jego dom wzgardził wszystkimi ofiarami należącymi mu się, a raczej zaczął się tuczyć na pokarmie wyrabowanym ludowi. Akcja taka była sparodiowaniem wszystkich obrzędów świątynnych i celu istnienia świątyni jako centrum zbawienia. Mąż Boży przestrzegł też jaki będzie koniec domu Heliego jeśli nie zmieni kierunku swojego postępowania. Przestrogę tę podkreślił opisem stanu narodu w którym nie będzie starców, bo wszyscy mężczyźni zginą od miecza będąc jeszcze w sile wieku.
Wydawałoby się że do Heliego powinna dotrzeć taka okropna wizja, ale Pan uważał to za niewystarczające. Mąż Boży powiedział Heliemu że jako znak tych wstrząsających wydarzeń przeżyje śmierć swoich synów i to w jednym dniu. Poza tym poinformował go o wiernym kapłanie który chodzić będzie przed Jego Pomazańcem po wszystkie dni i otrzyma od Pana trwały dom. Każdy domyśliłby się że tym wiernym kapłanem miał być Samuel wzrastający (ironiczne) u boku Heliego.
Trudno wyobrazić sobie groźniejszą przestrogę jak utrata obydwóch synów w tym samym dniu, ale Pan jeszcze nie skończył. Przez usta męża Bożego nakreślił Heliemu przyszłość tych z jego domu, którzy zdołają się utrzymać przy życiu. Będą błagać nowego, wiernego kapłana, aby otrzymać pieniądze na utrzymanie lub chleb na pokarm. Dlaczego miałby Heli doprowadzić swój dom do takiego stanu, żeby skończył na żebraniu na utrzymanie? Nikt nie wiedział o tej rozmowie, tylko Heli i mąż Boży, który przyszedł z nikąd i do nikąd odszedł.
O, gdyby Heli wziął na serio głos Boży, rozprawił się ze swoimi synami i przywrócił prawdziwą służbę Bożą w świątyni w Sylo. Niestety, Heli pogodził się ze wszystkim co go czekało i nie uczynił nic aby to zmienić, choć był na to czas. Czy Bóg mógł uczynić coś jeszcze w sprawie Heliego? Tak. Dał widzenie jego następcy Samuelowi, wołając go przy tym trzy razy.
Objawienie się komuś w widzeniu było w czasach Heliego rzadkością. Nawet wysłanie tajemniczego proroka z poselstwem do kapłana było czymś szczególnym. Wiadomo, że Pan mógł się ukazać Samuelowi w widzeniu tak, że nikt nie wiedziałby o tym, ale Bogu zależało na czymś więcej niż przedstawić się osobiście przyszłemu prorokowi. Chciał również przedstawić Heliemu co się stanie z jego domem jeśli nie rozporządzi nim właściwie, ale tym razem w taki sposób żeby inni również dowiedzieli się o tym. Dlatego przemawiał do Samuela w taki sposób aby ten myślał, że to Heli go wzywa. W ten sposób Samuel budził Heliego trzy razy, a Heli był przy tym przekonany że Bóg nie będzie z nim już rozmawiał, natomiast Samuelowi będzie się objawiał osobiście. Wiedział też że Bóg przyszedł do Samuela ze sprawą niezmiernej wagi, gdyż nie wysłał do niego męża Bożego, ale osobiście chciał się przedstawić wiernemu słudze.
Pierwsza bezpośrednia rozmowa Samuela z Panem Zastępów (Biblia nazywa to widzeniem) była inauguracją Samuela na urząd kapłański. Ale przecież był on ciągle chłopcem i bał się mówić Heliemu jaki wyrok nad nim wisi. Gdyby nie to, że Samuel trzy razy budził Heliego, Heli nie dowiedziałby się o przestrodze, którą po raz ostatni Bóg kierował do sędziwego kapłana. Tym jednak razem nie było to tajemnicze przybycie męża Bożego, o którym nikt nie wiedział. Tym razem była to wyrocznia Boża, której nie dałoby się zatuszować milczeniem. Heli pogodził się jednak z tym, co ciągle można było jeszcze zmienić.
Samuel wzrastał, Pan nadal objawiał mu się w Sylo, aż niedługo cały Izrael od Dan aż do Beer-Szeby był pewny że Samuel miał być prorokiem Pana. Jakże wspaniałe były te wydarzenia dla chłopca któremu objawiał się Pan, ale który był taki młody że dopiero miał być prorokiem Pana, a jednocześnie jakie smutne dla Heliego którego lampa Boża jeszcze nie zgasła, ale nie uczynił nic ażeby dobry Bóg z radością zmienił swój tymczasowy wyrok i dał mu życie wieczne.
Minęło więc sporo czasu, w którym wszyscy ludzie w Izraelu dowiedzieli się o nowym proroku, ale Heli nie uczynił nic aby Bóg odmienił swój wyrok. Nastąpiła wojna z Filistynami na której zginęło około 4000 żołnierzy Izraelskich. Starsi Izraela wysłali do Sylo po Skrzynię Pańską myśląc że ich porażka zależała od nieobecności Skrzyni w obozie. Wkrótce Skrzynia wyruszyła z Sylo do obozu wojskowego koło Eben-Haezer, a obaj synowie Heliego towarzyszyli jej. Ostatnia szansa Heliego wydawała się powoli mijać, jednak Heli ciągle nie reagował na przestrogę Bożą. Obydwaj synowie, Chofni i Pinechas mogli zginąć w wojnie z Filistynami i ich śmierć miała być dla Heliego znakiem że Bóg będzie zmuszony wykonać swój wyrok, ale Heli pozostawał zimny jak głaz. Czy było jeszcze coś co Bóg mógł zrobić dla swego kapłana i sędziego, który spędził co najmniej 40 lat w tej służbie? Już więcej nie dało się. Jeśli do tej pory nic nie skłoniło sędziwego kapłana do jakiejkolwiek reakcji, to już nie ma ratunku.
Niedługo potem Heli dowiedział się o śmierci swych synów i wygląda na to że był przygotowany na to wydarzenie. Nie wiedział jednak że Skrzynia Pańska dostanie się do obozu nieprzyjaciela, a to już oznaczało tyle co koniec całego narodu Izraelskiego, bo jeśli Pan opuści naród, nie ma już żadnej nadziei. Heli zdawał sobie sprawę z tego że chwała Pańska odeszła od Izraela i że on jest głównym sprawcą tego stanu rzeczy. A śmierć obydwu synów potwierdziła, że jest to znak Boży właśnie dla niego. Było już więc za późno na jakiekolwiek decyzje. Obciążony winą za to że nie reagował na to co robili jego synowie, nie reagował na to że lud przestawał składać ofiary, nie reagował na przestrogę tajemniczego męża Bożego, nie reagował na to że Pan objawiał się w widzeniach Samuelowi, nie reagował na to co Pan przepowiedział przez usta Samuela, nie reagował nawet na pójście własnych synów na pole bitwy z Filistynami, gdzie mogli zginąć w każdej chwili i stać się wypełnieniem Bożego znaku. Jakże smutno zakończyła się historia kapłana Bożego i sędziego Izraela.
Skrzynia Pańska w świątyni Dagona w Aszdodzie… 30 tysięcy poległych na polach pod Eben-Haezer… świątynia w Sylo zbezczeszczona prostytucją sakralną… lud nie składa ofiar… kapłan i sędzia Izraela oraz obydwaj synowie nie żyją… Czy w takiej sytuacji jest jakaś nadzieja dla ludu Bożego? Jest. Został przecież Bóg i jego wierny sługa Samuel. Czytaj dalej księgę Samuela aby dowiedzieć się jak Bóg sprowadził Skrzynię do Izraela, jak Samuel został sędzią Izraela i prorokiem Pana, jak Bóg przestraszył Filistynów tak że uciekali w popłochu z pola bitwy, jak lud nawrócił się do Pana i wiele innych rzeczy, które Bóg pragnie uczynić w naszym życiu, jeśli się tylko zgodzimy. Kiedy wydaje się że nie ma już żadnej nadziei, Bóg ma dla nas nadal miesiąc miodowy. Powiedz ‘tak.’
[1] lecz Samuel bał się opowiedzieć Heliemu o tym widzeniu. 1S3:15bw
[2] Donieś mu, że Ja osadzę jego dom na wieki za grzech, o którym wiedział, że jego synowie znieważali Boga, a on ich nie strofował. 1S3:13bw
[3] I rzekł: Co to za rzecz, o której On ci mówił? Nie ukrywaj jej przede mną. Niech ci Bóg odpłaci sowicie i z okładem, jeżeli ukryjesz przede mną choć jedną z tych rzeczy, o których mówił do ciebie. 1S3:17bw