Zgładzić czy poczekać?

Filozofowie, myśliciele, apologeci, teolodzy i inni intelektualiści pragną odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Bóg stworzył świat w którym istnieje cierpienie?  Jeśli Bóg jest miłością, tak jak twierdzi Biblia, to jak to się dzieje że nie zrobi On nic w tym kierunku ażeby chociaż zmniejszyć ból i cierpienie.  Czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić?  A może nasza planeta przerasta możliwości Boże i cały świat zakończy się wkrótce samozagładą(?).  Co jest grane? 

Kiedy myślimy o naszej planecie i nie uwzględniamy interwencji z zewnątrz, nie wiemy dlaczego istniejemy i jak się skończy istnienie naszej planety.  Richard Dawkins, ateista światowej sławy, ma tylko jedno wytłumaczenie na istnienie życia: podtrzymanie gatunku.  Przyznaje się że takie wyjaśnienie nie charakteryzuje się wielką godnością, ale to jest wszystko co człowiek może wymyśleć jeśli zaprzeczy istnieniu Boga.  Ewolucjoniści twierdzą że odpowiedź na pytanie o celu istnienia człowieka może nadejść w przyszłości, ale nie mają żadnej gwarancji na to że w ogóle nadejdzie.  Pozostaje więc łudzić się nadzieją która może się nigdy nie stać rzeczywistością.  Ale kiedy uwzględnimy istnienie Boga który chce wyjaśnić dlaczego cierpimy, sprawa nabiera znaczenia.

Wielu ludzi twierdzi że Bóg istnieje i stworzył zarówno dobro jak i zło.  A zło stworzył po to abyśmy bardziej docenili istnienie dobra.  Nie trudno jest zauważyć że podczas cierpienia bardziej zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo pragniemy przeżyć pozytywnych, ale czy nie wolelibyśmy mniej doceniać dobro i przy tym nie cierpieć, co byłoby automatycznie większą radością?  Zresztą jeśli cierpienie pomaga nam w jakiś sposób intensywniej przeżywać dobro, to aby zwiększyć szczęście np. swoich najbliższych należałoby im dodać trochę cierpienia, czy tak?  Wiem że tak się dzieje w wielu rodzinach, ale czy ci cierpiący uważają że cierpienie dodaje im szczęścia?

Z powyższym wytłumaczeniem jest jeszcze o wiele większy problem.  Jeśli celem istnienia cierpienia ma być docenienie wartości dobra, to odwrotność tego twierdzenia brzmiałaby tak: celem istnienia dobra jest docenienie wartości cierpienia.  Skąd więc mamy wiedzieć czy zło istnieje dla zwiększenia dobra czy dobro istnieje dla zwiększenia zła?  W obu przypadkach dochodzimy do nonsensu.

Zastanówmy się nad tym co powiedział Bóg w swoim Słowie (Biblii).  Przedstawił się nam jako wszechmiłujący, wszechmocny i wszechwiedzący.  A więc:

  • kocha nas i pragnie zapewnić nam szczęście,
  • posiada moc do uczynienia wszystkiego co jest potrzebnie aby zapewnić nam szczęście, i
  • wie co trzeba uczynić abyśmy byli szczęśliwi na zawsze i nigdy nie znudzili się żyć.

Jeśli powyższe warunki są spełnione, być może coś wstrzymuje Boga przed tym żeby mógł zniszczyć zło.  Jeśli tak, co może powstrzymywać Boga przed tym żeby nie zniszczyć jeszcze zła?  Ze Słowa Bożego dowiadujemy się że wiele lat temu nikt nie wiedział o możliwości zaistnienia zła.  Wszyscy byli szczęśliwi bez końca aż pewnego razu jeden z najwspanialszych aniołów postanowił być wyższym niż Najwyższy (Bóg).  Przekonał też 1/3 część aniołów do tego że będąc jego poddanymi osiągną większe szczęście niż jest to możliwe pod rządami Boga.  Nowe szczęście brzmiało bardzo imponująco, ale nikt nie wiedział (oprócz Boga), że do tej pory wszyscy byli absolutnie szczęśliwi.

Nastąpił podział mieszkańców nieba.  Trzecia część aniołów miała nadzieję na przeżywanie szczęścia o jakim się nigdy nikomu nie śniło, a pozostałe 2/3 obawiało się o to aby nie stracić tego co mieli do tej pory (są to ci którzy wolą mieć mniejsze dobro i nieobecność zła).  Bóg wiedział że aniołowie Lucyfera stracili szczęście na zawsze, chociaż wydawało im się że dopiero teraz osiągną to co najlepsze.  Wiedział też że wierni Mu aniołowie obawiają się utraty dobra, ale będą je posiadać na zawsze.  Ale co miał zrobić?

Słyszałem wiele osób pytających: to dlaczego Bóg nie zgładził Lucyfera zanim zaczął dzielić się z innymi aniołami swoimi przekonaniami.  Pytam zazwyczaj, co osiągnąłby Bóg takim posunięciem.  Oprócz tego że musiałby zabić swoje własne stworzenie, musiałby również zatrzeć wszelkie ślady zbrodni.  Nie mówię tu o zniszczeniu ciała, domu, samochodu, linii telefonicznej,  konta bankowego, nazwiska z książeczek telefonicznych jego przyjaciół itd..  Takie rzeczy dla Boga nie byłyby za trudne.  Nawet mógłby zatrzeć historię w pamięci wszystkich aniołów którzy znali Lucyfera.  Ale zniszczenie wszystkich śladów byłoby strasznie nieuczciwe ze strony Boga.  Nikt nigdy nie dowiedziałby się o istnieniu Lucyfera, ale to nie byłby koniec.  Po pewnym czasie byłby Lucyfer2, Lucyfer3, i następni… czy Bóg miałby każdego z nich załatwiać tak jak pierwszego?  Takie rzeczy mogą mieć miejsce w różnych organizacjach na Ziemi, ale Bóg jest miłością i Jego miłość nie byłaby doskonała gdyby sięgała po narzędzia zbrodni; bez względu na to czy ktoś wiedziałby o tym czy nie.  Zgładzenie Lucyfera nie było właściwym rozwiązaniem.

Ktoś mógłby spytać: czy Bóg nie mógł w takim przypadku tak wpłynąć na umysł Lucyfera, aby ten nie myślał o tych rzeczach które w końcu doprowadziły go do buntu?  Nie, nie mógł.  On nie stwarza robotów, gdyż roboty nie mogą kochać, a przez to nie mogą być szczęśliwe.  Aby aniołowie mogli być szczęśliwi, muszą mieć wolność wyboru z opcji które są dla nich możliwe do wykonania.  Stwarzanie istot nawet z częściowym ograniczeniem wolności wyboru jest równoznaczne ze stworzeniem robotów, gdyż byłyby wtedy ograniczone, a więc nie zupełnie wolne.

Bóg wiedział że zarówno wierni aniołowie jak i upadli, przeżywali bardzo ciężkie chwile.  Postulaty Lucyfera oskarżały Boga o to że nie chce lub nie potrafi dać absolutnego szczęścia wszystkim mieszkańcom nieba.  A skoro tak, to Bóg nie jest absolutną miłością i nikt nigdy nie będzie absolutnie szczęśliwy.  Czy Bóg mógł znaleźć wyjście z takiej trudnej sytuacji?  Wiedział że poddani Lucyfera nie będą już nigdy szczęśliwi, gdyż zniszczyli bezpowrotnie przyjaźń z dawcą wszelkiego dobra, tzn. z Bogiem.  Można by ich wszystkich zniszczyć i nie wiedziałyby już nic, nawet tego że były zniszczone.  Ale przecież tego Bóg nie mógł uczynić.  Mógłby zatuszować ślady zbrodni, włącznie z wymazaniem historii z mózgu każdego pozostawionego przy życiu anioła tak że nikt nigdy nie zauważyłby że kogoś brakuje.  Ale byłaby to wielka zbrodnia!  Bóg tak nie postępuje (wspominałem już o takim samym przypadku przed chwilą).

No więc co Bóg mógł zrobić?  Czy mógł po prostu zgładzić wszystkich niewiernych aniołów a wiernym wytłumaczyć dlaczego tak musiał uczynić?  Kto uwierzyłby Bogu który unicestwia swoich umiłowanych?  Nawet gdyby tylko jeden anioł nie przyjął wyjaśnienia Bożego, sytuacja byłaby niezakończona i Bóg musiałby unicestwić tego jednego, co po pewnym czasie spowodowałoby następne epizody.  Nawet gdyby przez pewien czas wyglądało na to że wszyscy pozostali przy życiu aniołowie nie mają więcej pytań, wcale nie oznaczałoby to że wszyscy uważają Boga jako absolutną miłość, i że wszyscy są absolutnie szczęśliwi.  Mogliby być tacy którzy kryliby się ze swoimi przekonaniami z obawy że mogą być zniszczeni.  Bóg znający wszystko wiedziałby o tym i co miałby zrobić, zgładzić następnego?  W takiej sytuacji, wcześniej czy później aniołowie chcieliby zrozumieć całe zajście z Lucyferem, a wtedy Bóg straciłby wszystkich, gdyż wszyscy dowiedzieliby się że Bóg nie postępuje właściwie, i już nikt nie mógłby Mu ufać.  Bogu zostałoby tylko zgładzić pozostałych.

Czy Bóg mógłby wyjaśnić aniołom co to jest zło zanim się to stało?  Pokazałby przy tym że wie o wiele więcej niż aniołowie i może zyskałby większe zaufanie(?).  Oczywiście, Bóg wiedział o tym i mógł to uczynić zanim Lucyfer wprowadził zło do wszechświata.  Ale gdyby to uczynił, sam musiałby uczynić to co Lucyfer uczynił nieco później, tzn. zapoznałby aniołów ze złem.  A żeby to zrozumieli, musiałby zademonstrować co to jest, a wtedy aniołowie dowiedzieliby się nie tylko o tym że Bóg wie więcej niż oni, ale dowiedzieliby się co to jest zło.  Wszyscy aniołowie słusznie uznaliby Boga za nikczemnika który zburzył szczęście wszystkim aniołom, gdyż zainicjował zło.  Nikt nie mógłby kochać takiego Boga, każdy odwróciłby się od Niego jak od najgorszej zarazy, i Bóg musiałby zniszczyć wszystkich aniołów.

Co więc mógł Bóg zrobić?  To co zrobił.  Stworzył wszechświat materialny jako lekcję poglądową dla aniołów i demonów.  Tu, na naszej planecie i z naszym udziałem odbywa się dramat grzechu, podczas którego zostanie zakończony dramat rozpoczęty w niebie.  Miliardy rodzin (choć nie wszystkie) odzwierciedlają w pewnym sensie sytuację w niebie.  Rodzice, tak jak Bóg, powołują do istnienia swoje dzieci, dbają o nie i kochają je, gdyż pragną ich szczęścia.  Jest to obraz Boży w człowieku wbudowany przy stworzeniu Adama i Ewy.  Obserwując rodziny ludzkie, zarówno ludzie jak i aniołowie mogą lepiej zrozumieć Boga.  Bóg nie mógł zademonstrować zła bezpośrednio, ale stworzył naszą planetę na której Szatan (dawniej Lucyfer) oraz demony (dawniej aniołowie) demonstrują każdego dnia co to jest zło: cierpienie, ból, śmierć, itd..  Chociaż Bóg jest ciągle oskarżany o wszelkie zło, chociaż ciągle przybywa ludzi walczących przeciwko Niemu, przybywa również dowodów na to że Bóg jest absolutną miłością.

Ale jak dobiegnie do końca dramat grzechu?  Czy wszyscy ludzie, wszyscy aniołowie, wszystkie demony i Szatan zgodzą się w końcu z tym że Bóg jest absolutną miłością i że wszystkie oskarżenia Boga były niesłuszne?  Tak, dojdzie.  Jest to pokazane w starotestamentowym obrządku Pojednania.  Zarówno wszechświat ludzi jak i duchów uzna Boga za wszechmiłującego, wszechwiedzącego, wszechsprawiedliwego, i wszechmocnego, a Szatana za jedyną przyczynę zła.  Wszystkie demony uznają że nie mieli żadnych podstaw aby pójść w ślady Szatana i żadnych szans żeby być szczęśliwymi.  Ludzie… to dość skomplikowana sprawa, dlatego wyjaśnię w detalach.

Adam i Ewa zostali przechytrzeni przez Szatana, ale tak właściwie to Szatan w tym samym czasie sam się złapał w pułapkę.  Od stworzenia świata do teraz, i jeszcze przez pewien czas, Szatan skłania ludzi do czynienia zła.  W tym samym czasie Bóg stara się zachęcić ludzi do tego żeby zaprzyjaźnili się z Nim, gdyż daje wieczne szczęście w swoim królestwie.  Nikt z ludzi nie może zaprzeczyć że nie widzi tego, choć wiele ludzi może nie rozumieć co się dzieje, a inni mogą zaprzeczać temu co widzą.  Wkrótce jednak nadejdzie czas kiedy Szatan ze swoją kohortą zechce dokonać zamachu na wszystkich ludzi, którzy stoją po stronie Boga, ale to mu się nie uda.  Wtedy pojawi się Jezus i wszyscy poddani Szatana zostaną sparaliżowani, tak jakby ktoś ich przyłapał na gorącym uczynku.

Wszystkie dzieci Boże zostaną przemienieni lub wzbudzeni w nowych ciałach i spotkają się z Jezusem na powietrzu, kiedy pozostali będą patrzeć jak urzeczeni i nie będą w stanie przeszkodzić w najmniejszym nawet stopniu.  Świetlisty zastęp Jezusa i aniołów, do których będą dołączać się ludzie w przemienionych ciałach, będzie zatrzymywał dech w piersiach.  A gdyby jacyś szaleńcy chcieli wystrzelić rakiety w kierunku świetlanego zastępu, Jezus ma moc unieszkodliwić jakikolwiek zamach.  Świetlany zastęp przesunie się nad wszystkimi kontynentami i oceanami, aby mogli do niego dołączyć się wszystkie dzieci Boże bez względu na to gdzie i kiedy umarli.  Czy to w nocy czy w świetle dnia, świetlany zastęp będzie przewyższał swym blaskiem i pięknem najwspanialsze pokazy lotnicze czy fajerwerki.  Ludzie będą patrzeli oczarowani jego widokiem, aż w końcu zastęp oddali się od Ziemi i zniknie w przestworzach.  I co dalej?

Przez tysiąc lat na Ziemi nie będzie żadnej istoty ludzkiej ani innej istoty żywej czy nawet roślin i bakterii.  Szatan i jego poddani będą mieli szansę spróbować swoje dary i talenty, ale nie osiągną nic wartego uwagi.  A całą uwagę skierują na ziemian, którzy będą się cieszyć i radować Panem, który stał się dla nich Panem już na Ziemi.  Przez 1000 lat, dłużej niż jakikolwiek człowiek przeżył na Ziemi, będzie panowało szczęście bezkresne szczęście.  Wszyscy zbawieni będą się cieszyć i radować Panem i będzie to wspaniałym dowodem tego że jedyne szczęście pochodzi od Boga.

Niektórzy spekulują że podczas Tysiąclecia zbawieni będą wertować księgi z zapisami wszystkich grzechów niezbawionych, aby się dowiedzieć dlaczego brak w niebie niektórych z naszych przyjaciół i bliskich.  Takie wertowanie ksiąg nazywają sądem nad bezbożnymi i aniołami.  Ale co to za sąd kiedy słuchamy jednej strony i nie wydajemy żadnego wyroku?  Biblia uczy o sądzie, ale nie o takim.  Zaspokajanie ciekawości to nie sąd.

Przy okazji, można zastanowić się nad tym jak wyglądałby sąd nad Osamą bin Ladenem.  Wystarczy włączyć wiadomości, przeczytać kilka gazet, lub napisać w wyszukiwarce internetowej imię Osamy, a zobaczymy ile opinii mają ludzie na temat każdego detalu jego życia i śmierci.  Czy 1000 lat starczyłoby aby cała ludzkość doszła do zgody odnośnie jednego człowieka i wydała jednogłośny wyrok?

Oczywiście można spekulować dalej i podkreślać że Bóg zna wszystkie detale, dlatego zbawieni szybko sobie poradzą z każdym człowiekiem i sąd zmieści się w 1000 latach.  Ale czy takie spekulacje mają jakiś sens?  Czy zaspokajanie ciekawości nie będzie kierowało uwagi na grzechy których obecnie mamy „po dziurki w nosie” i według rady Bożej powinniśmy myśleć o tym co szlachetne?  Nie mogę sobie wyobrazić jak można pogodzić tysiącletni miesiąc miodowy Chrystusa ze swoją Oblubienicą i ideą grzebania się w grzechu.  Obawiam się że zwolennicy zaspokajania ciekawości podczas tysiąclecia nie doceniają Boga tak jak powinni i wymyślają nowe interpretacje źle pojmowanych wersetów i ciągle zapominają o tym że Bóg jest miłością.  Jeśli Bóg jest naszym celem życia teraz, to będzie dla nas również celem życia podczas Millenium i na zawsze.  A jeśli dla kogoś jest ważniejsza ciekawość, prawdopodobnie zostanie na Ziemi.

Dla tych którzy tak bardzo cenią swoją ciekawość, która właściwie przeradza się w aroganctwo względem Boga i tego co zdecydował, mam niewielką sprawę do rozpatrzenia.  Czy niezbawieni nie mają żadnego prawa aby dowiedzieć się dlaczego niektórzy z ich sąsiadów byli pijakami czy popełniali niemoralne czyny i znaleźli się w niebie?  Oni nie będą wiedzieli co będzie się działo w niebie podczas Millenium, a po tysiącleciu upadną na kolana i przyznają Bogu rację.  Na jakiej podstawie to uczynią?  A jeśli nie potrzebują wertować książek aby zdecydować że Bóg jest sprawiedliwy i kocha każdą istotę we wszechświecie, to dlaczego dzieci Boże za wszelką cenę domagają się spowiadać Boga?  Odpowiem jednym zdaniem (a jeśli kogoś interesują detale, proszę wpisać swoje pytania lub uwagi w formularzu poniżej).  Bo do tej pory nikt nie wymyślił jeszcze nic lepszego na uzasadnienie sądu Millenijnego niż to co już wszyscy odrzucili, a wyrzucić sądu całkowicie nie można, gdyż Biblia wyraźnie o nim mówi.

Wyobraźmy sobie jednak że po Millenium rozpatrują ludzie sprawę Osamy bin Ladena.  Wyobraźmy też sobie że wszyscy wypowiedzieliby się na ten temat, nakręcono by wiele filmów na ten temat, aż na koniec sam Osama wypowiedziałby się w wywiadzie na swój temat.  Co stałoby się gdyby wskazał na kilka faktów które byłyby w wyraźnej sprzeczności z jego opinią?  Wyobraźmy też sobie że filmy z Osamą pokazałyby go jako niezasługującego na śmierć, a on ujawniłby fakty które wyraźnie skazują go na śmierć.  Czy uwierzylibyśmy w to co mówi?  Jego wyznanie skazywałoby go na śmierć, więc miał doskonałą okazję aby nie ujawnić prawdy i zachować życie.  Ale ponieważ dla człowieka nie ma nic droższego ponad życie, i Osama straciłby je ujawniając tajne fakty oskarżające go, znaczyłoby że filmy były nieprawdziwe, a zeznanie Osamy w obliczu śmierci było prawdą.  Takie zeznanie zostałoby uhonorowane.

Oczywiście można podważać moją logikę w przypadku Osamy, ale nie zapomnijmy że każda niezbawiona osoba będzie dokładnie w takiej samej sytuacji.  Nie może być więc mowy o tym żeby miliardy ludzi chciałoby kłamać wtedy kiedy nie moją już nic zyskać a wszystko co mieli już zostało stracone.

Wrócę teraz do wesołych nut z pierwszej części felietonu.  Zbawieni będą się cieszyć i radować bez końca, a Szatan i demony będą mogli to tylko obserwować.  Będzie to dla nich dowodem że życie w przyjaźni z Bogiem zaspokaja zupełnie pragnienie szczęścia.  Tutaj na Ziemi Szatan bez przerwy podkłada nam kłody pod nogi i chce doprowadzić do tego żeby zerwać naszą przyjaźń z Bogiem.  Dlatego jest nam ciężko i czas się dłuży, i często w niecierpliwości pytamy dlaczego mamy taki nędzny los.  Zdarza się też że oskarżamy Boga o to że nie uczynił świata w inny sposób, gdyż nie rozumiemy że to jest jedyna droga do odrestaurowania na zawsze absolutnego szczęścia we wszechświecie.

Wiem że znajomość przyczyny naszego cierpienia to niewielka pociecha, gdyż to nam nie pomaga zbyt efektywnie.  Ciągle mamy przed sobą widmo draństwa z którym będziemy się borykać niewiadomo jak długo, a Szatan i demony czekają na nas za każdym zakrętem.  Wydaje mi się jednak że jest coś co nas może pocieszyć.  Po kilku miesiącach lub latach pobytu w niebie może nam się przypomnieć planeta Ziemia oraz wszystkie cierpienia które na niej przeżyliśmy.  Gdyby wtedy ktoś nas spytał czy zgodzilibyśmy się przeżyć nasze życie na Ziemi jeszcze raz (włącznie ze wszystkimi cierpieniami) gdyby była to jedyna droga do otrzymania życia wiecznego, co odpowiedzielibyśmy?  Myślę że każdy z nas odpowiedziałby ‘tak.’  Podobnie do milionów kobiet cieszących się maleństwami i pomimo bólów porodowych decyduje się jeszcze raz (albo i nie raz) przejść cierpienie, aby znowu cieszyć się czarem nowego stworzenia, które wielokrotnie przewyższa wszelkie cierpienia z tym związane.

Dla zbawionych w niebie zauroczonych wspaniałością radości byłoby stratą czasu wertowanie książek które nie przynosi żadnej radości.  A bezgraniczna radość zbawionych będzie nie tylko oskarżeniem, ale wyrokiem śmierci na Szatana, demonów, oraz niezbawionych.  Sami są sobie winni że zerwali lub odrzucili przyjaźń z Bogiem jako jedynym źródłem nieskończonej radości.  I jeśli Biblia mówi o sądzie ostatecznym, to ten wyrok jest bardzo ważną częścią tego sądu.

Obiecałem na początku powiedzieć o Dniu Pojednania.  Do tej pory pokazałem jak lud Boży zostanie pojednany z aniołami w opinii co do źródła jedynego i nieskończonego szczęścia.  Fakt ten automatycznie wskaże na demony i niezbawionych jako winnych odrzucenia lub nieprzyjęcia takiego samego szczęścia.  Czy demony i niezbawieni zgodzą się z takim oskarżeniem?  Jeśli nie, nie będzie całkowitego pojednania.  Muszę więc wyjaśnić, jak Bóg doprowadzi do całkowitego pojednania.  Tak przy okazji, będzie to druga część sądu ostatecznego, ważniejsza niż poprzednia.

Jeśli Okama bin Faden będzie dla nas przykładem człowieka niezbawionego i miliardy takich Okamów zostanie wzbudzonych po Millenium, wszyscy z nich wyprostują swoje filmy jeśli tylko zajdzie tego potrzeba, oraz wszyscy z nich będą świadomi tego że sami na siebie wydają wyrok wiecznej śmierci, czy wszystkie istoty w niebie i na Ziemi mają podstawę do tego aby przyjąć ich wyznania za prawdziwe?  Oczywiście że tak.  A więc całe niebo i cała Ziemia, albo ściślej—wszytkie istoty na Ziemi i w niebie—przeżywają pojednanie przedstawione w starotestamentowym obrządku Dnia Pojednania.  A wyznanie niezbawionych i demonów, dokonane przez uklęknięcie przed Bogiem którego traktowali jako najzaciętszego wroga, jest jednocześnie wydaniem i przyjęciem wyroku wiecznej śmierci i jest też drugą częścią sądu ostatecznego.

Nastąpi jeszcze ciekawy epizod który wyjaśni wszystkim zaciekawionym że niezbawieni nadal traktują Boga jako nieprzyjaciela mimo, że uklękną przed Nim i przyznają Mu rację.  Raptem rzucą się na Niego z gołymi rękami.  Pokażą tym aktem że akt pojednania był intelektualnym przyznaniem Bogu racji, a nie przeżyciem zapoczątkowującym przyjaźń z nim.

Bóg nie mógł zgładzić Lucyfera i demonów tuż po jego buncie lub nawet przedtem, bo tylko On wiedział że byłoby to sprawiedliwe i słuszne.  Tylko niewiedza aniołów zmusiła Boga aby pokazać im do czego doprowadza brak zaufania do Boga.  My jako ludzie możemy dokonać wyboru i przyłączyć się do świetlanego zastępu który okrąży naszą planetę za kilka miesięcy lub lat, kiedy Jezus przyjdzie aby zabrać do wiecznego szczęścia, jakby do krainy niekończącej się baśni, wszystkich którzy Go kochają.  Czy będziesz tam?

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: