Broniąc Boga (2)

HerzZapracować na radość

Wydaje mi się że czasami powtarzamy jakieś zdania nie zastanawiając się nad tym co one właściwie znaczą.  Być może był to najlepszy sposób wyrażenia jakiejś myśli wiele lat temu, ale z biegiem czasu należałoby go nieco uaktualnić(?).  Patrząc choćby z punktu widzenia zmieniającego się języka i możliwości coraz bardziej precyzyjnego wyrażania myśli wydawałoby się że wiele myśli można wyrazić precyzyjniej.

Czy jest coś złego w takich słowach?

Bóg mógłby osiągnąć swój cel zbawienia grzeszników bez naszej pomocy; lecz swym żądaniem, abyśmy upodobnili się do Chrystusa, zobowiązał nas do współdziałania w Jego dziele.  Aby móc wstąpić do Jego radości — radości oglądania dusz odkupionych dzięki Jego ofierze — musimy uczestniczyć w Jego pracy dla ich odkupienia.[1]

Powyższe słowa można rozumieć w następujący sposób: Bóg żąda od każdego człowieka aby upodobnił się do Chrystusa.  Każdy człowiek który chce mieć udział w radości Boga patrząc z perspektywy czasu na zbawienie ludzkości, musi wziąć udział w zbawianiu.  Kto nie brał udziału w zbawianiu innych — np. łotr na krzyżu lub ci którzy nie mieli szansy uczynienia czegokolwiek w tym kierunku — nigdy tej radości nie posiądą.  Dlatego jesteśmy zmuszeni przez Boga do pracy, czy pragniemy tego czy nie.

W takiej sytuacji na pewno znalazłoby się wielu ludzi którzy powiedzieliby: niech sobie Bóg trzyma tę radość dla siebie, mnie wystarczy radość z tego że otrzymam życie wieczne.  I co wtedy?  Wydaje mi się że taka sytuacja jest wynikiem błędnego wyrażenia konceptu brania udziału w ‘zbawieniu dusz.’  Czy Bóg rzeczywiście stawia nam warunek w osiągnięciu radości?  Jeśli tak, to ludzie zarabialiby sobie na radość, a Bóg skrupulatnie „odcedziłby” wszystkich którzy z jakiegoś powodu nie brali udziału w ‘zbawianiu dusz’ i pozbawiłby ich radości.  Powstałoby też pytanie: jak dużo udziału powinno się nagromadzić aby wystarczyło na otrzymanie radości?  W jaki sposób można zmierzyć taki udział?

Niedawno rozmawiałem z moją koleżanką na powyższy temat i od razu powiedziała: czy ludzie powinni się koncentrować na tym co otrzymamy za nasze wysiłki czy to z kim będziemy przez wieczność?  Oczywiście to drugie jest prawdą.  Radość ze współpracy w jakiejkolwiek działalności jest radością samą w sobie, jeśli wykonywana jest z osobą z którą jesteśmy zaprzyjaźnieni.  Życie wieczne, bezkresna radość, itd. są tylko nieusiłowanym bogactwem które będziemy dzielili wraz z Jezusem tylko dlatego że On będzie naszym przyjacielem.

Udział w ‘zbawieniu dusz’ nie powinien być celem samym w sobie, ale rezultatem jakiejkolwiek współpracy z Bogiem bez względu na to co to jest, czy to praca dla dobra innych, czy to praca we własnym domu, czy też studiowanie Biblii.  Jakakolwiek współpraca z Bogiem powinna być spontanicznym i naturalnym źródłem radości nie ze względu na to co robimy, ale ze względu na to z kim współpracujemy.  Jeśli ktoś nie współpracuje z Bogiem, nie ma tej radości.  A jeśli ktoś nie lubi współpracować z Bogiem, po co się wysilać w pracy nad ‘zbawianiem dusz’?

Spróbujmy uaktualnić cytat zawarty na początku niniejszego artykułu.  Proponuję wyrazić go w taki sposób?

Ci którzy doświadczą miłości Bożej i dzielą radość z niej wynikającą w innymi ludźmi, zapoznają innych z tą radością której sami już doświadczają i w ten sposób prowadzą innych do takiej samej radości z doświadczania nieprzemijającej przyjaźni z Bogiem.  A współpraca ta oraz radość z niej wynikająca będą trwały przez wieczność i nigdy się nikomu nie znudzą, gdyż każdy będzie to czynił z miłości do Boga.


[1]      Ellen Gould White, Życie Jezusa, rozdział 14 „Znaleźliśmy Mesjasza” strona 94§4 (wersja dla Adobe Acrobat Reader)

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: