Wiersze Andrzeja (12)
2012/11/15 1 Comment
TRZY DNI
Narrator
Posłuchajcie historii trzech dni,
Historii co Bożą łaską lśni.
Trzy dni zmieniły ludzkości dzieje,
Trzy dni przyniosły światu nadzieję.
W trzy dni dramat rozegrany,
Każdy dzień miłością owiany.
Usiądźcie teraz wygodnie
Jak król na tronie, nadobnie.
Dzień pierwszy –
Czwartek wieczór zaczynamy,
Po kolei odliczamy.
Dzień do dnia podobny,
Lecz ten czwartek jest ozdobny.
Dzisiaj pamiątka wyjścia z niewoli,
Egiptu domu niedoli.
Jezus do uczniów się odwraca,
Takie słowa do nich zwraca.
Jezus
Idźcie do miasta tego,
Zaraz tutaj, pobliskiego.
Do pierwszego domu zapukacie,
O pusty pokój się spytacie.
Tam stół postawicie,
Do wieczerzy zastawicie.
Jak wszystko przyszykujecie,
To po nas przyjdziecie.
My tu na was czekamy,
Czas spoczynku mamy.
Uczeń
Mistrzu wszystko przyszykowane,
I stoły udekorowane.
Czas wieczerzę rozpoczynać,
Pamiątkę wyjścia
Paschę pierwszą wspominać.
Pójdźmy do stołu siadajmy,
Wspomnienia rozpoczynajmy.
Narrator
Jezus od stołu nagle wstaje,
Na bok składa ubranie.
Do misy wody nalewa,
Nogi uczniom umyć trzeba.
Towarzystwo przy stole milknie,
To przecież sługi praca.
Jezus do nich się zwraca.
Jezus
Czy wiecie co teraz zrobiłem?
Dlaczego nogi wam umyłem?
Ja pan wszechświata,
Mistrz tego świata.
Co robić wam pokazałem,
Przykład pokory dałem.
Dziś jeden z was Mnie zdradzi,
Do więzienia i śmierci doprowadzi.
Narrator
„Który to jest?” — uczniowie się pytają,
Na siebie dziwnie spoglądają.
Uczniowie
To chyba nie ja (narrator: jeden wykrzykuje)
To na pewno nie ja (narrator: drugi mu wtóruje)
Jezus
Ten któremu chleb podaję
Ten za srebro Mnie wydaje.
Biada człowiekowi który Boga wydaje,
Pierwszeństwo nędznym groszom daje.
(Podaje chleb Judaszowi, który odchodzi mówiąc:)
Judasz
Zdradzić Pana mam ochotę
Kuszą mnie dukaty srebrne i złote.
Za trzydzieści się uzgodnię,
Będę potem żył spokojnie.
Przecież On się uratuje,
A ja sobie urlop zafunduję.
Narrator
Mija czas wieczerzy,
Każdy podjadł jak należy.
Wstają, na Górę Oliwną się udają.
(Wszyscy wychodzą, Jezus zostaje. Nachodzi Judasz z gromadą ludzi. Podchodzi do Jezusa całując Go w policzek mówi)
Judasz
Witaj rabbi ukochany
Tak z dawna przez lud oczekiwany.
Jak zdrowie Twoje?
Widokiem Twoim cieszą się oczy moje.
Jezus
W pocałunku słodka zdrada,
Ale was zbrojna gromada.
Teraz wasza jest zabawa,
Snutek moje serce napawa.
Godzina śmierci się zbliża,
Koniec planu się przybliża.
(wszyscy wychodzą, pozostaje Judasz, patrząc za Jezusem mówi)
Judasz
Dlaczego On się nie ratuje,
To cały mój plan rujnuje.
On się miał uratować,
A ja pieniądze zachować.
Sznur mi tylko pozostaje,
Odejść w te niebytu kraje.
Złą miłość wybrałem,
W nie tą drogę się udałem.
„Żegnajcie” powiem jeszcze,
„Przykładu ze mnie nie bierzcie” (spuszcza głowę, odchodzi)
Narrator
Jeden uczeń zdradził Jezusa,
Drugi trzy razy zaparł się Chrystusa.
A tak pięknie wieczór się zaczynał,
Każdy baranka paschalnego wspominał.
Dzień pierwszy się dramatem zakończył,
Ale naszej opowieści nie skończył.
Piątek to dzień drugi
Kapłan posyła swoje sługi,
Aby się rada zebrała,
Decyzje w ważnej sprawie wydała.
Przewodniczący
Wezwałem was dzisiaj w nocy,
Abyście w swojej mocy
Wyrok śmierci wydali
I na Jezusie go wykonali.
BO Z RZECZY ŚWIĘTYCH SIĘ NAŚMIEWAŁ,
Z pijakami spotkania miewał.
Świadków teraz posłuchajcie,
Ucha dobrze nastawiajcie.
Abyście wyrok dobry wydali,
I Go ukrzyżowali.
Bo lepiej jak jeden zginie,
Niż cały naród miałby znaleźć się w mogile.
Niech świadkowie głos zabierają,
Do nas przemawiają.
Świadek 1
Na własne uszy słyszałem,
Na własne oczy widziałem.
Jak On święty sabat łamał,
Chorych różnych uzdrawiał.
O jak grzeszne to postępowanie,
Do niebios o pomstę wołanie! (wychodzi)
Świadek 2
Na własne oczy widziałem,
Na własne uszy słyszałem,
Jak tu obecny o świątyni się wypowiadał,
Rozbicie jej zapowiadał.
Mówił „niech się ona zrujnuje
A ja ją w trzy dni odbuduję!”
To zuchwalstwo nieprzebrane,
Kary godne postępowanie! (wychodzi)
Świadek 3
Na własne oczy widziałem,
Na własne uszy słyszałem
Bo niedaleko stałem,
Jak ten mówił, że jesteśmy dzieci szatana,
A nie Abrahama.
O to wielka jest obraza,
Niech zginie zaraza! (wychodzi)
Jeden z rady
Co zostało powiedziane,
To naprawdę wielkie zdanie.
Lecz On na śmierć nie zasługuje,
Przeciw prawu Boga nie postępuje.
Na śmierć go nie skarzemy,
Do domów idziemy.
Przewodniczący
Poczekajcie mam pytanie,
Niech się sprawiedliwość stanie.
Posłuchaj ty Chrystusie,
Posłuchaj ty Jezusie.
Synem Bożym cię nazwali?
Prawdę mówili czy kłamali?
Jesteś nim czy nie?!
Odpowiedz! Niech jasnym stanie się!
Jezus
Ty swoimi ustami powiedziałeś
Co w sercu swoim wiedziałeś.
Przewodniczący
Zbluźnił! Zbluźnił niesłychanie!
Godzina śmierci niech nastanie.
Świadków więcej nie potrzebujemy,
Śmierci winien, wszyscy wiemy!
Cała rada
Zbluźnił! Zbluźnił niesłychanie!
Na ukrzyżowanie! Na ukrzyżowanie! (wszyscy wychodzą)
Osoba1
Tam na Golgocie trzy krzyże stały,
Do kogo one należały?
Dwa boczne złoczyńców były
Ich słuszne męki toczyły.
Lecz na środkowym, bracie mój,
Wisiał przebity Zbawca Twój.
Niewinny baranek Boży zabity,
Do każdej ręki gwóźdź ostry wbity.
Jezusa krew po krzyżu płynęła.
To dla naszego zbawienia .
Narrator
Do grobu trzeba Jezusa złożyć,
Przed sabatem do grobu położyć,
By na krzyżu ciało nie wisiało,
Świętego dnia nie rozpraszało.
Przewodniczący
Witaj piękny sabacie,
Co przychodzisz w słonecznej krasie.
Promieniami zachodu oświetlany,
Przez Boga człowiekowi dany.
„Jehowa” Twoje imię wychwalamy,
Wszystkie prawa zachowamy.
I teraz w wielkiej podzięce
Wznosimy do ciebie czyste ręce.
Niech imię Twoje będzie pochwalone,
Panie przywróć Izraelowi koronę. (wychodzi)
Narrator
Sabat już przeminął, i odszedł do wieczności.
Nie dla wszystkich to był czas radości.
Pierwszy dzień tygodnia nastaje,
Maria do grobu się udaje.
Właśnie brzask świeci, to jest dzień trzeci.
Posłuchajcie Marii opowieści,
Dziwna ta wiadomość, w głowie się nie mieści.
Maria
Do grobu idę z samego rana,
Aby namaścić mojego Pana.
I nagle ziemia cała drży,
Na niebie wielka kula lśni.
Zlękniona do grobu podchodzę,
Rzymskiej straży nie widzę po drodze.
Dlaczego żołnierze posterunek opuścili,
Rozkazowi dowódcy się przeciwstawili?
Zlękniona podchodzę do grobu
Nie mówiąc o tym nikomu.
Widzę kamień odwalony,
Grób pusty zostawiony,
Nie ma w nim ciała mojego Pana.
„Cóż to się stało?” się zastanawiam,
Jeszcze tak w życiu się nie bałam.
Nagle człowieka zobaczyłam,
O pusty grób pytanie postawiłam.
Posłuchaj proszę, do ciebie teraz prośbę zanoszę.
Jeżeli ty ciało zabrałeś, powiedz gdzie go schowałeś?
Ja go od ciebie odkupię, drogich ziół nakupię,
Aby dobry pogrzeb Mu dać, gdzie położyłeś chcę znać.
Jezus
Czy Mnie nie poznajesz, że takie pytania dajesz?
Idź powiedz uczniom co widziałaś.
Powiedz, że ze mną rozmawiałaś.
Idź do domu, tam Mnie spotkacie,
Radość wielką otrzymacie.
Maria
Poznaję teraz ten głos, szczęśliwy mój los.
Pobiegłam, uczniom powiedziałam,
„Żywego Pana widziałam!”
Ale nie wszyscy uwierzyli,
Do grobu pobieżyli.
Wrócili, Boga wychwalali,
Że prawdę mówiłam poznali.
A czy ty wierzysz w zmartwychwstanie,
Z grobów żywych powstanie?
Ta historia jest prawdziwa,
W moim życiu się wydarzyła.
Jezusa żywego widziałam
I z Nim rozmawiałam.
To wszystko mówię wam,
Abyście wiedzieli, jaką radość mam.
Nie chcę tego dla siebie trzymać
I gdzieś pod płaszcz ukrywać.
Lecz się z tym dzielę,
Aby świat miał nadzieję
Która jest w Jezusowym zmartwychwstaniu i
Że będziemy z Nim w raju.
Przyjacielu czy przyjąłeś Jezusa żywego
Jako Pana swojego? (wychodzi)
Narrator
Będzie na świecie taki dzień,
Że słońce straci blask.
Będzie na ziemi taki dzień,
Że ludzie wydadzą wielki wrzask.
Krzyk obłędu i zgrozy,
Który szatan w serce włoży.
Krzyk jakiego jeszcze nie wydali,
Od kiedy historię pisali.
Dzień który ludzkość zaszokuje,
Dzień na który Bóg się szykuje.
Na ziemię Jezus przychodzi,
Ratunek ludowi swojemu głosi.
Będzie na ziemi taki dzień,
Że księżyc poczerwieni się.
Będzie na ziemi taki dzień,
Chrześcijanie w niebo wpatrzeni
Z radością Pana oczekują,
Słowa modlitwy wykrzykują.
Na obłokach Jezusa spotkają
Na wieki z Nim zostają.
Dzisiaj Bóg puka do serca twojego,
Przyjmij Go jako Zbawcę swojego.
Złączmy teraz nasze głosy,
Niech się wzbiją pod niebiosy.
Niech instrumenty zagrają,
Boga niebios wychwalają.
Chwała Bogu za zbawienie,
Mnie grzesznika znalezienie.
Pieśń do ciebie Boże się przybliżam,
Głos wznoszę a kolana zniżam.
Więc niech instrumenty grają,
Nasze głosy Jahwe chwalą.
Autor: Andrzej Tomasiuk, listopad 2012
Prosze o sprostowanie artylulu Jerzy Ryzko