Początki Polonii Adwentystycznej w Australii
2013/05/06 Leave a comment
Zbliżając się do końca czegoś dobrego, z żalem spoglądamy na początek i na to co było dobre i piękne. No cóż, wszystko na tym świecie ma swój początek i koniec… wszystko przemija.
Zapewne wszystkim znane jest filozoficzne spojrzenie Hieraklita z Efezu na przemijanie bytu: „Panta rhei, wszystko płynie… Wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu, jest w ciągłym ruchu”. Człowiek się rodzi, wzrasta, dochodzi wieku dojrzałego, starzeje się i… odchodzi. Z czasem pamięć o nim przemija! Przemijanie to nieodłączna cecha naszego bytu i nic dziwnego, że motyw przemijania towarzyszy naszemu życiu, a co gorsze – czas przemija i nie da się go cofnąć, co było minęło i nie wróci!.
Pół wieku temu powstawały jeden po drugim (jak grzyby po deszczu) polskie zbory adwentystyczne w Australii, wznoszono budynki kościelne – byliśmy w rozkwicie, wrzało w zborach życie. Powołano do życia polsko-adwentystyczną prasę – Wiadomości Polonii Adwentystycznej, organizowano Kongresy, Festiwale, zakładano szkoły języka polskiego dla dzieci, urządzano koncerty i różne programy w Domach Polskich. Zbory odwiedzały się wzajemnie – wszyscy cieszyli się, że mogą być razem, choć przez kilka dni.
Z upływem lat sytuacja się zmieniła i społeczność polsko-adwentystyczna się także mocno zmieniła. Większość z tych, którzy kładli podwaliny tej społeczności i budowali polskie kościoły – oczekują już w „miejscach spokoju” na przyjście swego Zbawiciela. Na razie jeszcze są „następcy”, którzy (choć już w innym stylu) podtrzymują te polsko-adwentystyczne tradycje, ale jak długo jeszcze?
Choć świat się zmienia, zmieniają się ludzie, „odchodzą” – podtrzymujmy pięknego ducha polsko-adwentystycznego, podtrzymujmy to, co jest piękne i dodaje barw naszemu chrześcijańskiemu życiu… póki jeszcze starcza sił!
Bogusław Kot
Tak wygląda strona tytułowa pierwszego numeru „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” który ukazał się w 1975 roku.
Poniżej podajemy przedruk głównego artykułu mówiącego o początkach organizacji Polonii Adwentystycznej w Australii.
Nasze Wiadomości
Niniejsze pismo zostało wydane jako pamiątkowa publikacja Drugiego Kongresu Polonii Adwentystycznej w Australii.
Kilka poprzednich większych zgromadzeń naszych wiernych w latach minionych, zaliczając tu pierwszy kongres odbyty w Erraring koło Newcastle pod koniec 1972 roku, można słusznie nazwać wstępnymi zjazdami do naszego ostatniego II-go Kongresu odbytego w Canberze w początku stycznia 1975 r.
Drugi Kongres można słusznie nazwać przeglądem sił, podsumowaniem osiągnięć oraz położeniem kamienia węgielnego pod wspólną platformę dalszej, skoordynowanej pracy wszystkich polskich członków, grup, Zborów i pastorów adwentystycznych w Australii.
Ostatni kongres został zwołany na mocy uchwały Komitetu do Spraw Imigracji Australazjatyckiej Dywizji Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego powziętej w dniu 13 lutego 1974 roku
Rozmiary Kongresu z prawie 700 uczestnikami przybyłymi z Perth, Darwinu, Alice Springs, Adelajdy, Melbourne, Sheparton, Albury, Sydney i Newcastle, tj. z terenów prawie dziesięć razy rozleglejszych od Polski, świadczą o zainteresowaniu się naszych członków ideałami przyświecającymi naszemu Kościołowi i jego pracy. Silna i żywa wiara w drugi adwent Pana naszego Jezusa Chrystusa tudzież ewangeliczne zasady zachowania przykazań Bożych zawsze były i pozostają motorem działania, postępowania i nadziei wszystkich adwentystów dnia siódmego a polskich w szczególności. To te ideały leżą u podstaw naszego całego wychodźctwa – wiara i wierność Jezusowi Chrystusowi ponad wszystko i za wszelką cenę. Nasze credo streszcza bardzo trafnie tekst z Objawienia św. Jana 14, 12: „Tu się okazuje wytrwałość świętych, tych, którzy strzegą przykazań Boga i wiary Jezusa”.
Hasło naszego Kongresu zaczerpnięte z ostatnich słów Pisma św. „Zaiste, przyjdę rychło” – słowa Pana Jezusa do Jana apostoła, trafnie określają i czas w jakim żyjemy i cel do którego dążymy oraz zamiary organizatorów tego kongresu; tj. przygotować lud na spotkanie Tego, Który ma przyjść „sądzić żywych i umarłych”. Organizatorzy wierzą bowiem, że żyjemy w ostatnich dniach tzw. „ostatecznych czasów”. Hymn kongresowy pod tytułem „Być może nad ranem” jeszcze silniej zaakcentował naszą wspólną wiarę w bliskość drugiego adwentu. Cała atmosfera kongresowa była przesycona wiarą i oczekiwaniem chrześcijańskim pojawienia się Boskiego Mistrza..
Fakt, że kongres odbywał się w instytucji uniwersyteckiej Kościoła rzymsko-katolickiego przy National University, i to że księża rzym.-kat. Pomagali i usługiwali przy funkcjonowaniu sprawnym niektórych usług w czasie kongresu, świadczy wymownie o nowym powiewie łaski Bożej w świecie chrześcijańskim, o tym, że Duch Boży ułatwia nam głoszenie poselstwa o powracającym Zbawicielu. Z osobistych obserwacji oraz z wypowiedzi naszych gospodarzy kongresowych wyniosłem dodatnie wrażenie o tym, że nasi wierni, swoim zachowaniem się i powagą dali dowód o tym, „że byli z Jezusem”.
Jednym z poważnych osiągnięć kongresu było wybranie tzw. Komitetu Kongresowego, tj. jednostki czy ciała, które działa stale koordynując nasze wysiłki i nasze zamierzenia, Komitet Kongresowy, obejmujący wszystkich czynnych pastorów, pastorów emerytów i starszyznę zborową ma szeroki zakres działania, który z biegiem czasu bardziej wykrystalizuje się. Jednym z podkomitetów tego ciała jest nasz komitet wydawniczy. Przed tym komitetem leżą wielkie możliwości, prawie że przerastające nasze siły. Publikacje, wydawnictwo drukowanego słowa, jest orężem Ewangelii. Dlatego potrzebujemy modlitw wszystkich członków, aby Bóg miłosierny uzdolnił tych, którym poruczono odpowiedzialności w tym kierunku. Potrzebujemy poparcia wszystkich członków, abyśmy mogli zrealizować plany wytyczone przez Komitet Kongresowy. Jakże bardzo jest nam potrzebna tania, drobnych rozmiarów literatura ewangeliczna. Potrzebna jest nam ona do naszych odczytów i osobistej pracy misyjnej. Tę literaturę musimy opracować i wydać. To jest naszym zadaniem między kongresowym. To zadanie ciąży na każdym z nas, na każdym członku Kościoła Chrystusowego.
Ponieważ wierzę, że to jest tylko numer pierwszy naszych Wiadomości, że jeszcze wiele dalszych numerów pożytecznych, budujących i pouczających będziemy widzieli i czytali, to teraz ograniczę się do wyrażenia mego uznania dla tych, którzy najbardziej przyczynili się do realizacji kongresu, tj. bratu J. Skrzypaszkowi i bratu J. Majchrowskiemu spośród pastorów a spośród członków na wyszczególnienie zasłużyli br.br. J. J. Nurzyńscy z Canberry oraz bracia A. Napora z Adelajdy i A. Ostapowicz z Sydney. Niewątpliwie, że lista uznania nie kończy się tutaj. Dziesiątki innych braci i sióstr swoją ofiarną pracą i cichym poświęceniem uczynili ten kongres powodzeniem i radosną pamiątką.
J. Borody
Pozostałe strony Wiadomości.