Pieczętowanie

Księga Apokalipsy jest fascynująca.  Tak jak to jest w wielu dziedzinach, początek może być trudny, ale jak się już zacznie odkrywać ciekawe detale wielkiej i sprytnie zaprojektowanej układanki, frajda się dopiero zaczyna.  Chociaż chcę właściwie mówić o pieczętowaniu, to warto spojrzeć nieco wcześniej, na scenę w niebie (Rv4,5).

(Dla wszystkich czytelników którzy lubią kojarzyć sobie fakty wizualnie, przygotowałem wykres Siedem pieczeci pomocny przy studiowaniu Siedmiu Pieczęci z księgi Apokalipsy.)

Jest tam tron i siedzi na nim Bóg.  Nie robi nic, po prostu siedzi.  Przeróżne istoty chodzą, szepcą, śpiewają hymny a nawet grają, a ten który siedzi, po prostu sobie jest (istnieje).  Co za wspaniały obrazek!  Ale co on ma oznaczać?  Bóg po prostu jest, lub jest obecny, ale nic nie robi i tylko ze słów wypowiadanych przez istoty dowiadujemy się że to jest ten który żyje na wieki wieków.

Czyżby Jan zapomniał słowo ‘bóg’ i dlatego nie powiedział że ten ktoś to po prostu Bóg?  Nie, nie zapomniał, bo pisał przecież o siedmiu duchach Bożych, o modlitwach dzieci Bożych… ale Jan całą uwagę chce skierować na kogoś innego.  Najpierw słyszymy o tym że ten kto siedzi na tronie ma księgę zapieczętowaną, a nie ma nikogo kto byłby godny ją otworzyć.  Jan zatroskany zaczyna ronić łzy, ale znajduje się ktoś, jedyny w całym wszechświecie, który godny jest otworzyć księgę.  Jest to lew z pokolenia Judy, król królów!  Ale przed tronem pojawia się w innej roli.  Jest po prostu Barankiem.

Ten kto siedzi na tronie trzyma w ręku księgę, ale nie czyni nic aby udostępnić ją Barankowi.  Po prostu siedzi i trzyma księgę tak jakby Go nie było.  Ale Baranek podchodzi, bierze księgę i zaczyna łamać jej pieczęci—najpierw pierwszą, potem drugą, trzecią, czwartą, piątą i szóstą.  Za każdym razem Jan skrzętnie zapisuje, że to Baranek złamał pierwszą pieczęć, potem drugą…  Czyżby miał w tym jakiś cel żeby podkreślić że to właśnie Baranek łamie pieczęci, i że to robi po kolei?  Tak, ma cel we wszystkim co pisze.  W tym przypadku chce przykuć naszą uwagę do faktu że to właśnie Baranek łamie pieczęci.  Więc lepiej zapamiętajmy ten fakt.

Kiedy Baranek złamał szóstą pieczęć widzimy wielkie znaki na Ziemi i niebie.  Cały kosmos zaczyna się poruszać, światła zapalają się i gasną, a gwiazdy robią popisy wspanialsze niż te podczas fajerwerków.   Ludzie się boją i uciekają biadając że nadchodzi globalna zagłada.  Woleliby raczej umrzeć niż patrzeć na najwspanialsze pokazy na świecie, gdyż obawiają się o to co może nastąpić potem.  Ale czy wszyscy się boją?  Nie, nie wszyscy.

Są na Ziemi tacy którzy widzą że to nadchodzi nie zagłada, ale Król królów, albo Baranek.  On otwierał wszystkie pieczęci, On wiedział co w każdej z nich jest, choć księga jest nadal zamknięta.  Dopiero po złamaniu ostatniej pieczęci można będzie przeczytać księgę, ale Baranek wie co w niej jest.  On jest wszechwiedzący.  Ale dlaczego to On łamie pieczęci?  Na pewno zaraz się dowiemy.

Tymczasem scena się zmienia i widzimy czterech aniołów.  Stoją na czterech stronach świata i trzymają cztery wiatry, aby nie wyrządzały krzywdy Ziemi.  Ale w jakim celu to wszystko się dzieje?  Co stało się z pieczęciami?  Przecież ma wkrótce nadejść siódma, a tu jacyś mocarze siłują się z cyklonami!

Jan nie pozwala czytelnikowi długo czekać.  Właściwie to do tej pory podał tylko tytuł, ale już zaczyna wyjaśniać co to wszystko znaczy.  Nadlatuje anioł ze wschodu i woła do aniołów aby nie wyrządzali krzywdy…  Ale chwileczkę, przecież to wiatry chciały wyrządzić krzywdę ziemi, a nie aniołowie.  Tak, to prawda.  Wyglądały jak cyklony, ale byli to aniołowie, a może jak demony, które chciały zniszczyć Ziemię.  A dlaczego nie wolno im przeprowadzić swojej niszczycielskiej akcji?

Anioł z pieczęcią musi najpierw popieczętować wszystkie dzieci Boże.  Ale po co miałby ich pieczętować?  Zresztą do tej pory nie było mowy o żadnym pieczętowaniu, a Jan już słyszy liczbę popieczętowanych.  Jak więc i kiedy byli popieczętowani?  Skąd wzięli się ci wszyscy popieczętowani, czy stali gdzieś cicho na Ziemi i przyglądali się fajerwerkom, podczas kiedy pozostali ludzie truchleli ze strachu?

144,000 to ludzie z 12 pokoleń Izraela.  Ale przecież Juda nie był najstarszym synem Jakuba, dlaczego więc jest na pierwszym miejscu na liście?  Dlatego że Baranek był z pokolenia Judy.  Poza tym, zamiast Dana jest Manases, wnuk Jakuba.  O co tu chodzi?  Czyżby to nie były pokolenia które znamy ze Starego Testamentu?  Widocznie nie.  Pozostają też inne pytania nadal nie odpowiedziane.  A co dalej?

Scena się znowu zmienia.  Jan widzi wielki tłum przed tronem Bożym.  Jak to się stało?  Jeszcze przed chwilą czterech aniołów trzymało cyklony, a tu już jest niebo i wszyscy chwalą Boga i Baranka.  Czegoś jednak brakuje!  Jan słyszał mistyczną liczbę, a ledwo podniósł oczy i zobaczył wielki tłum.  Czy ten tłum to mistyczna liczba mająca coś wspólnego z sobą?  Liczba nie mogła dotyczyć rzeczywistych synów Izraela, zresztą 10 pokoleń północnego królestwa poszło do niewoli i kto wie co się z nimi stało.  Być może niektórzy z nich powrócili, ale nie wiadomo nawet czy wiedzieli z jakich pokoleń pochodzili.  A ci którzy powrócili przyprowadzili ze sobą ludzi z innych narodów którzy należeli już do ich rodzin.  Trudno byłoby więc zaliczyć te pokolenia do rzeczywistych potomków Izraela.  Na dodatek Jezus mówił o owcach z innej owczarni, wspominał więc o tych którzy nigdy nie mieli jakiegokolwiek związku z rodziną Izraela.

Kiedy Jan widział wielki tłum w niebie, to musiało również przedtem nastąpić powtórne przyjście Baranka.  Pamiętamy przecież że kiedy Baranek złamał szóstą pieczęć, ludzie uciekali i chowali się ze strachu przed Jego gniewem.  To właśnie wtedy czterej aniołowie ukazali się na scenie, ale Baranek nie przyszedł.  A może prawie już przyszedł.  Znaki na Ziemi i niebie już przez wiele lat obwieszczają przyjście Baranka, Ala Baranek nie może przyjść zanim Jego słudzy nie zostaną popieczętowani.  To chyba dlatego Jan prawie widział przyjście Baranka, a jednak Go jeszcze nie widział, choć było już bardzo blisko.  A skoro ludzie uciekali i chowali się po jaskiniach, to właściwie może już przewidywali że On przyjdzie, ale w rzeczywistości jeszcze nikt tego nie widział.  Wiemy że Jego przyjście będzie widoczne dla wszystkich, ale Jan nie mówi że już nadeszło.  A kiedy było pieczętowanie?

Jeśli wśród popieczętowanych byli słudzy Baranka, to nie tylko potomkowie Jakuba, ale również ci którzy żyli przed nim oraz ludzie z każdego narodu pod niebem.  A kiedy było pieczętowanie tych ludzi?  Gdyby Jan widział w widzeniu pieczętowanie, wyglądałoby tak jakby odbywało się ono w kilka chwil przed przyjściem Baranka.  Ale jeśli odbywało się ono od stworzenia świata, to trudno byłoby teraz pokazać w widzeniu 4000 lat i tak je przedstawić jakby było częścią widzenia które przedstawiało dla Jana przyszłość a nie przeszłość, i włączyć je do szeregu siedmiu pieczęci.  Dlatego Jan nie widział pieczętowania, lecz prowadzi opis otwierania siedmiu pieczęci aż do chwili kiedy musi wspomnieć o pieczętowaniu sług Baranka, a robi to w czasie kiedy ostatni słudzy Baranka otrzymują pieczęci i nie ma już nikogo, kto pragnąłby je otrzymać.  Do tego czasu cyklony musiały być ujarzmione, bo inaczej któryś ze sług Baranka mógłby niepotrzebnie cierpieć.

Jan więc nie opisuje pieczętowania ale wyraźnie daje znać, że pieczętowanie musi się skończyć zanim cyklony będą mogły zacząć swoją działalność.  Na dodatek nic nie mówi o przyjściu Baranka, choć wiemy że musi ono nastąpić przed sceną wielkiego tłumu w niebie, i nie mówi nic o uwolnieniu cyklonów.  Musimy się więc domyśleć że kiedy Jan usłyszał mistyczną liczbę 144,000, musiało nastąpić przyjście Baranka, a kiedy słudzy Baranka zostali zabrani z tej Ziemi, cztery cyklony zostały uwolnione i zaczęły swoją niszczycielską akcję.  Nikt więc ze sług Baranka nie ucierpiał od cyklonów, byli oni w tym czasie w domu Ojca Baranka.  Możemy jeszcze zastanawiać się nad tym dlaczego Jan nie widział przyjścia Baranka.  Być może nie chciał odbierać uwagi sługom Baranka.

Jeden ze starszych zwrócił się do Jana pytając co to za ludzie w białych szatach z liśćmi palmowymi, którzy jakby obchodzili uroczyście jakieś wielkie zwycięstwo.  Jan nie wiedział czy to są popieczętowani, których liczbę usłyszał przedtem, czy może jakieś inne zgromadzenie.  Wolał więc ażeby starszy sam odpowiedział na swoje pytanie.  Tak więc usłyszał że są to ci którzy przeszli przez wielki ucisk, wyprali swoje szaty w krwi Baranka, i dlatego są przed tronem Bożym i służą mu bez ustanku w Jego świątyni.  Nie ma więc dwóch klas w niebie.  A jeśli wielki tłum to ci którzy przechodzą przez wielki ucisk, jak wyjaśnił starszy, to nie był to jakiś wielki ucisk który był tuż przed przyjściem Baranka, gdyż większość sług Baranka zmarło wiele lat wcześniej.  A więc wszyscy słudzy Baranka przechodzili przez wielki ucisk, poczynając od Adama i Ewy.  A 144,000 są tym tłumem, który jest pieczętowany od zarania dziejów Ziemi, i Jan wspomniał o tym tuż przed sceną w niebie i następnie wyjaśnił kto to są ci popieczętowani.  Zresztą przedstawił widzenie w takiej kolejności w jakiej je zobaczył, i przedstawił nam je w ten sam sposób.  Być może nie wiedział dlaczego Bóg przedstawił mu wydarzenia właśnie w takiej kolejności a nie w innej, dlatego opisał je tak jak je widział.  A do nas należy rozszyfrowanie tego co otrzymaliśmy jako objawienie Boże.

A więc, słudzy Baranka zaczęli swą służbę w świątyni przed tronem Boga na początku Millenium i prowadzą ją bez ustanku—nie tylko przez 1000 lat, ale na wieki wieków.  A Baranek będzie ich prowadził do źródeł wód życia, dlatego śmierci już nie będzie.  A Bóg tak jak siedział wtedy, kiedy Baranek brał z jego ręki zapieczętowaną księgę, tak siedzi nadal—wieczny i niezmienny.

Ale chwileczkę!  Wydawałoby się że czas zamienił się już w wieczność, ale jeszcze nie było siódmej pieczęci.  Przecież nie może ona być w wieczności.  Oprócz tego, co właściwie oznaczają te pieczęci łamane przez Baranka?  No i na koniec, jakie informacje zawarte są w księdze?  Czy Jan widział to w widzeniu?

Kiedy wszyscy słudzy Baranka będą już w domu Ojca, można powiedzieć że nastąpi wtedy wielka cisza, wielkie wytchnienie po ciężkiej wędrówce, podczas której Szatan nie oszczędzał nikogo.  Ale dlaczego taka cisza miałaby się ograniczyć tylko do pół godziny?  Wygląda to na niezbyt trafne wyjaśnienie zagadnienia ciszy.  Poza tym po tysiącleciu nastąpi wydarzenie które bardziej będzie pasowało to półgodzinnej ciszy.  Poczekajmy.

Jest jedna ważna obietnica skierowana do sług Baranka, którzy będą za Nim podążać do wód żywych.  Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę.  Jeśli to otarcie łez miałoby nastąpić zaraz po zabraniu zbawionych do domu Ojca, Jan umieściłby tę obietnicę razem z myślami o głodzie, pragnieniu i rażeniu słońcem, których już nie będzie od czasu zabrania do nieba, i powiedziałby że nie będą również płakać.  Jednak Jan mówi o łzach w czasie przyszłym, tak samo jak mówi w czasie przyszłym o prowadzeniu do wód żywych, a celowo oddziela je od listy innych rzeczy których już nie będzie.  Prawdopodobnie używa czasu przyszłego i umieszcza myśl o łzach osobno, abyśmy zauważyli że ‘otarcie łez’ ciągle należy do przyszłości, np. po Millenium.

Kiedy Baranek przyjdzie po tysiącleciu na Ziemię, a będzie wtedy jeźdźcem na białym koniu a Jego słudzy będą w Jego armii, wszyscy niezbawieni zostaną wzbudzeni z martwych i wiele z nich będzie szukało kontaktu ze zbawionymi, bo wiele ze zbawionych było ich przyjaciółmi lub nawet członkami rodzin przed powtórnym przyjściem Jezusa.  Wielu sług Baranka też wspomni o swoich bliskich którzy zostali na Ziemi i chociaż 1000 lat to długi okres, a w okresie tym wszyscy zbawieni poznają wszystkich innych mieszkańców nieba, to jednak ostatnie wydarzenia na Ziemi spowodują wiele bólu.  Wszyscy niezbawieni porwą się na Boga, a wtedy spadnie na nich ogień z nieba i zniszczy ich na zawsze.  Poleje się wtedy wiele łez, i dopiero wtedy znajdą zastosowanie słowa że Baranek otrze wszelkie łzy z oczu swych sług.  A cisza, grobowa cisza trwająca pół godziny, to właśnie cisza podczas największego obrządku pogrzebowego we wszechświecie, kiedy zginie około 50—100 miliardów ludzi.  I to jest siódma pieczęć—cisza w niebie.  Ale co to są pieczęci?  Czy pieczętowanie i łamanie pieczęci przez Baranka to jest to samo?

Kiedy popatrzymy uważnie, zauważymy różnicę między pieczęcią trzymaną przez anioła, odciskami tej pieczęci na czołach sług Bożych, oraz siedmioma pieczęciami na dokumencie w ręku tego który siedzi na tronie.  Zacznijmy w tej samej kolejności:  Pieczęć Boga żywego to pieczęć jaką Bóg pieczętuje swoje dokumenty.  Pieczęć taka stwierdza imię, tytuł i terytorium władania jej właściciela.  Gdyby to była moja pieczęć, byłoby tam tylko moje imię, bo nie mam żadnego tytułu ani terytorium.  Ale pieczęć królewska posiada zarówno tytuł, np. ‘hrabia,’ oraz terytorium, np. ‘ziem Zamojskich.’  Nie trudno się więc domyśleć że w pieczęci Bożej jest imię – Yahwe, tytuł – stworzyciel nieba i Ziemi, oraz terytorium – wszystko co zostało stworzone.

Ale to nie wszystko odnośnie pieczęci, gdyż Szatan rości sobie prawo do części Bożego królestwa i Jezus powiedział kiedyś o nim że jest księciem tego świata.  Jak więc podkreślić to że Bóg jest prawowitym właścicielem Ziemi?  W czwartym przykazaniu można dopatrywać się elementów pieczęci, na dodatek przykazanie to zawiera bardzo ważny element nie należący do pieczęci—dzień przyjaźni między Barankiem i Jego sługami.  Jest to dzień upamiętniający pierwszy dzień Boga i stworzeń spędzony w całości w raju, zanim Szatan mógł rozmawiać z ludźmi i oczerniać Boga.  Ale kiedy Bóg odszedł i Szatan złamał przyjaźń Adama i Ewy z Bogiem, odniósł wielkie zwycięstwo (tak mu się zdawało) i okrzyczał niedzielę swoim dniem—dniem zwycięstwa nad ludźmi.  Nic dziwnego że do tej pory skłania wszystkich swoich poddanych do świętowania niedzieli—jego dnia.  Ale czy jest to ważne który dzień świętujemy?

Sam dzień jest taki sam jak każdy inny, a po opuszczeniu Ziemi nie będzie takich pojęć jak dni tygodnia.  Ale dzień tygodnia obrazuje tylko pewną myśl, która bardzo trafnie ocenia stanowisko człowieka względem Boga i Szatana.  Można łatwo udokumentować nasze różne wybory ze względu na czas lub porę roku, ale w przypadku Baranka i Jego sług liczy się tylko jedna rzecz, która przewyższa swą światłością jakiąkolwiek inną przyczynę—miłość do Baranka.  Dla tych którzy miłują Boga, Jego pragnienie spotkania się właśnie w tym dniu odsuwa w ciemność wszystkie inne przyczyny.  A wyśmiewanie, nawet tortury, nie są takie ważne jak spędzenie wspólnego czasu ze stworzyciele nieba i Ziemi.  A więc pieczęć Boga wyraża również związek miłości, a odcisk Bożej pieczęci na naszych czołach to nasza reakcja na Jego miłość, która przejawia się w naszym pragnieniu wielbienia Go.  A co oznacza odpieczętowywanie księgi przez Baranka, włącznie z ostatnią pieczęcią złamaną przy końcu tysiąclecia?

Wiemy że księga była zapieczętowana siedmioma pieczęciami, zapisana była była wewnątrz i na zewnątrz, a pierwsza pieczęć została zerwana tuż po widzeniu danemu Janowi w roku około 95ad.  Wnioskujemy więc, że księga została napisana przedtem i chociaż można było przeczytać to co było napisane na zewnątrz, to jednak przeczytanie wszystkiego będzie możliwe dopiero po zerwaniu ostatniej pieczęci, czyli dopiero po Millenium.  Jan opisuje co działo się przy zrywaniu każdej pieczęci, ale wydarzenia były opisane przed zapieczętowaniem księgi, a ci którzy czytali księgę Apokalipsy nie zawsze wiedzieli co oznaczają te wydarzenia.  Jednak złamanie każdej pieczęci i ujawnienie pewnych informacji wskazuje na to, że ktoś znał przyszłość i napisał o niej abyśmy wiedzieli, że temu komuś można ufać, gdyż On wie co mówi.  A jest Nim ten który siedział na tronie i trzymał księgę zapieczętowaną siedmioma pieczęciami.

Spośród siedmiu pieczęci, ostatnia jest szczególna.  Pokazuje ona przede wszystkim to że pieczęć szósta nie musi zawierać nie tylko informacji na temat przyjścia, ale również na temat tego co dzieje się podczas tego przyjścia, a nawet tuż po przyjściu.  Tych rzeczy trzeba się dopatrzeć, a nie czekać na gotowe.  A pieczętowanie sług Baranka nie jest częścią jakiejś biurokracji która miałaby zapobiec pomyłkom przy pierwszym zmartwychwstaniu.  Bóg wie którzy są Jego i nie trzeba Mu o tym przypominać.  Zresztą On znał wszystkich po imieniu zanim stworzył Adama i Ewę.  Ale Bóg pragnie aby wszyscy patrząc na swoich sąsiadów widzieli lub domyślali się kto jest sługą Baranka.  Oczywiście, ludzie nie wiedzą tyle co Bóg i będą zaskoczeni w wielu przypadkach (nie mówiąc już o takich przypadkach jak łotr na krzyży), dlatego zabranie sług Baranka do nieba będzie jednym z ciekawszych punktów w historii zbawienia człowieka.  Czy Bóg rzeczywiście wie, kto jest sługą Baranka a kto nie?  Czy na pewno nie pomyli się w ani jednym przypadku, tzn. ani nie zapomni o nawet jednym słudze i nie zabierze ani jednego nie-sługi przez pomyłkę w pierwszym zmartwychwstaniu?  To się okaże, a imiona wszystkich sług są zapisane w księdze i nikt nie może ich odczytać aż zostanie zerwana siódma pieczęć, tzn. dopiero pod koniec Millenium.

A podczas Millenium będzie miodowe tysiąclecie Baranka i Jego oblubienicy.  Dla nich, wszystkie cierpienia już przeminęły, a wszystkie marzenia zaczynają się spełniać.  A Baranek ciągle zaskakuje swoją oblubienicę.  Chociaż kilka lat niezmąconej rozkoszy wystarczy aby zrekompensować nawet najcięższe cierpienia na Ziemi, to tysiąc lat takiej rozkoszy przewyższa jakiekolwiek marzenia.  Wieczna miłość, niczym niezmącona, będzie trwała całą wieczność, ale są jeszcze pewne sprawy wymagające rozwiązania pod koniec tysiąclecia, zanim stanie się bardzo dziwna rzecz.

Baranek i oblubienica są jeszcze w domu Ojca, a przecież Baranek ma przygotować dla swojej umiłowanej ich własny dom.  Ma się też odbyć uczta Baranka.  Są też demony które obserwują oblubienicę i Baranka, i chcą wiedzieć czy idylla będzie trwała na wieki.  Chcą też wiedzieć czy Baranek nie zapomniał wzbudzić kogoś ze swych sług przy pierwszym zmartwychwstaniu.  Dlatego też pod koniec tysiąclecia Baranek i oblubienica przybędą na Ziemię i dokona się kilka wydarzeń aby wszyscy widzieli na własne oczy że Baranek nie zapomniał o ani jednym słudze.

Zbliża się więc koniec Millenium.  Baranek wzbudza wszystkich którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi.  Daje im nowe ciała i takie zdrowie o jakim mogli kiedyś tylko marzyć.  W takich ciałach wszyscy mogą teraz bezbłędnie ocenić sytuację nie tylko swoją ale i swoich bliskich i tych których kiedykolwiek znali (na tyle na ile ich znali).  Niektórzy z tych znajomych znajdują się teraz w orszaku Baranka, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby się z nimi zobaczyć, porozmawiać, a nawet uściskać.  Ponieważ w nowych ciałach wszyscy mogą błyskawicznie myśleć i pamiętają najmniejsze detale ze swojego życia, wszyscy zdają sobie sprawę z tego że ich dusze nie były w jakimś czyśćcu, że nie są bogami lub nie brały udziału w jakichś wydarzeniach wymyślonych przez Szatana aby tylko zaprzeczyć rzeczywistości istnienia prawdziwego Boga i życia wiecznego.

Wszyscy widzą i przyznają że sami zniszczyli przyjaźń z Barankiem i tylko sami ponoszą winę za obranie drogi prowadzącej do wiecznej śmierci, a Bóg był zawsze pełen miłości, a przy tym również sprawiedliwości.  Dla niezbawionych sprawa jest wyjaśniona na 100%, a ich doskonałe zdrowie potwierdza nieomylność ich oceny.  Zdają sobie sprawę z tego że przyznanie racji Bogu jest jednocześnie wydaniem wyroku śmierci na samego siebie, a wszyscy pozostali ludzie wiedzą to samo, nie zyskaliby więc nic gdyby w takim przypadku kłamali, bo i nie ma przed kim.  Wszyscy wiedzą dokładnie kto kim jest, kto będzie w stanie w przyjaźni z Barankiem żyć w absolutnym szczęściu, a dla kogo byłaby to wieczna męczarnia.  Wizja przebywania w niechcianym towarzystwie przez wieczność to najgorsza opcja ze wszystkich możliwych, nawet gorsza od bycia torturowanym przez 100 lat życia na Ziemi, dlatego wszyscy niezbawieni będą woleli umrzeć na zawsze niż żyć w jakimkolwiek świecie.  Zresztą dla tej właśnie przyczyny są niezbawieni.

Kiedy niezbawieni uznają Bożą decyzję ich unicestwienia za jak najbardziej słuszną, demony też uznają wszechwiedzę Baranka i zauważają że to co oni widzą dopiero teraz, Baranek wiedział o tym zanim stworzył wszechświat.  Widzą też że 1000 lat nie wyczerpało pomysłów Baranka i będzie On nadal prowadził swoich sług do co raz nowych źródeł żywych wód.  Z takim przywódcą na czele nikt z wielkiego tłumu nie musi się obawiać o swoją przyszłość, gdyż życie się nie skończy, i nikt nie będzie nim znudzony.  W królestwie Bożym każdy będzie żył w absolutnym szczęściu i wielbił Baranka za wszystkie pomysły wypływające z miłości do swoich sług.  A więc, demony również przyznają Bogu rację i uznają nie udzielanie im życia jako jeszcze jeden wyraz miłości Boga do swoich stworzeń.  W największym uniżeniu, choć nie z miłości do Boga, klękają razem z niezbawionymi i w ten sposób wyrażają absolutną jednomyślność z Bogiem, aniołami i sługami Baranka.

Przyznanie Bogu racji przez wszystkich niezbawionych i wszystkie demony jest właściwie przemilczane w siódmej pieczęci.  Ale udostępnienie informacji poprzez złamanie siódmej pieczęci jest konieczne, i pociąga za sobą konieczność wyjaśnienia zawartości tych informacji.  Już w scenie w niebie Jan wspominał o tym że po Millenium demony będą brały udział w uroczystym przyznaniu że jedynie Bogu należy się chwała i panowanie.  Możemy więc dopatrzeć się powiązania z Dniem Pojednania, kiedy koziołek dla Azazela jest obciążony winą grzechów całego Izraela za wszystko zło w niebie a potem na Ziemi po stworzeniu Adama i Ewy.  Nie będzie dla niego miejsca w obozie Izraela; będzie musiał go opuścić.  A więc, pod koniec Millenium, kiedy demony (a wśród nich Szatan) przyznają Bogu absolutną sprawiedliwość w postępowaniu ze wszystkimi ludźmi i duchami, wina przyjęta czasowo przez Baranka zostaje włożona na Szatana, gdyż jest on jednogłośnie uznany za przyczynę całego chaosu w niebie i na Ziemi.  W ten sposób siódma pieczęć znajduje wyjaśnienie przy pomocy Dnia Pojednania.

W scenie nieba, kiedy Bóg siedzi na tronie i nie czyni nic oprócz trzymania księgi, czterech serafów, 24 starców i wszyscy aniołowie oddają Bogu cześć wymieniając siedem przyczyn, dla których imię Boże powinno być wielbione.  Ale kiedy do aniołów i zbawionych dołączają się demony i niezbawieni,słowa stają się zimne i wymieniają tylko cztery przyczyny, a jedną z nich jest panowanie.  Wygląda na to że słowa te nie wypływają z miłości, ale z konieczności przyznania Bogu racji.  Słowa te mimo wszystko wielbią Boga za to że jest wspaniały, ale dla wielu „chórzystów” jest to raczej pieśń żałobna.  Chociaż właściwie to dla sług Baranka to też jest pieśń żałobna, gdyż niedługo po jej zaśpiewaniu wszyscy niezbawieni i wszystkie demony znikną na zawsze i już nigdy więcej ich nikt nie ujrzy.  Wyleje się wtedy wiele łez.

Ale zanim to się stanie, musi się stać jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie.  Skoro po drugim zmartwychwstaniu wszyscy wstali w nowych ciałach i właściwie są w zgodzie z całym wszechświatem, ktoś może pomyśleć że właściwie to co najmniej niektórzy z niezbawionych i demonów mogliby wyglądać na takich którzy teraz byliby w stanie pokochać Boga i dołączyć do wielkiego tłumu.  Zresztą zbawieni i aniołowie kochają wszystkich, nawet zbrodniarzy, więc po zaśpiewaniu pieśni żałobnej nastąpi wielki żal nad tymi którzy już wkrótce mają być unicestwieni.  Czy nie ma jeszcze jednej szansy dla niezbawionych i demonów kiedy już właściwie przyznali Bogu rację we wszystkich sprawach odnośnie duchów i ludzi?  Czy dobry Bóg wziął tę sprawę pod uwagę?  Tak, wziął.

Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości co do tego czy wszystkie istoty wszechświata doszły do tych samych wniosków, i czy niezbawieni po „hymnie” śpiewanym na kolanach nie mają już najmniejszej iskierki miłości do Boga, takie wątpliwości zostaną szybko rozwiane.  Bóg poczeka na jedno drastyczne wydarzenie.  Kiedy Bóg będzie czekał na jakiekolwiek pytania do tej pory nie wyjaśnione, wszyscy niezbawieni i demony ruszą na Baranka i oblubienicę w największym ataku znanym do tej pory.  Dadzą tym aktem jeszcze jeden dowód na to że zburzyli za sobą nieodwracalnie wszelkie mosty.  Nic więc dziwnego że Bóg od dawna wiedział że należy ich unicestwić.  Nikt inny nie wiedział tego tylko Bóg.  A będzie to otwarcie siódmej pieczęci, która przepowiada od samego początku wielką ciszę w niebie.  Oblubienica rozkochana w Baranku, ciesząca się tysiącleciem miodowym, przeżyje we łzach pożegnanie z bliskimi, których nic nie było w stanie przekonać o tym że miłość Boża to najważniejsza rzecz we wszechświecie.  Ale po tych łzach nie będzie już następnych, gdyż od tej pory łzy będą już na zawsze otarte, a Baranek będzie nadal prowadził oblubienicę do źródeł żywych wód.

Kiedy Baranek odciska swoją pieczęć na naszych umysłach zanim nadejdzie tysiąclecie, znaczy to że nasze umysły kształtują się na podobieństwo Jego miłości do nas i zaczynają promieniować takim samym światłem dokoła nas z wdzięczności do Niego.  Kiedy Baranek odpieczętowuje księgę zapieczętowaną przez długi czas znaczy to, że daje nam dowody tego że możemy powierzyć w Jego ręce naszą przyszłość, gdyż cała wieczność jest przesycona absolutnym szczęściem i nie ma najmniejszej obawy o to, aby ktokolwiek się nią znudził.

Czy jest jakaś choćby najmniejsza przyczyna dla której nie mielibyśmy pozwolić Barankowi aby odcisnął swoją miłość na naszych sercach i aby zabrał nas wkrótce tam gdzie czas się nie kończy, szczęście nie ma granic, a słowo ‘nuda’ nigdy nie będzie wspomniane? 

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: