Węgielek
2011/12/11 Leave a comment
Kuba był bardzo czynny w swoim zborze i zawsze można było na niego liczyć. Ale zdarzyło się tak że nagle przestał uczęszczać na zebrania. Zauważył to pastor i zdecydował porozmawiać z Kubą, wybrał się więc do jego domu z wizytą. Był to zimny wieczór i pastor zastał Kubę siedzącego przy płonącym raźnie kominku. Zgadując przyczynę wizyty, Kuba zaprosił pastora aby usiadł obok niego w wygodnym fotelu i czekał na lekcję. Tymczasem pastor siedział nic nie mówiąc, cieszył się ciepłem płynącym z kominka i patrzył na płomyki skaczące po kawałkach drewna. Po pewnym czasie wziął metalowe szczypce z kominka, ostrożnie uniósł z ognia palący się jasno węgielek i położył go na kamiennej części kominka. Potem oparł się wygodnie w fotelu i nadal przyglądał się na skaczące płomyki ognia. Kuba patrzył na to wszystko w cichej fascynacji i zastanawiał się nad tym co to wszystko ma znaczyć. Tymczasem płonący uprzednio węgielek przestał się palić, potem zaczął blednąć i czarnieć, aż w końcu wyglądał zimny i „martwy jak kamień.” Zdumiony Kuba nadal patrzył jak zaczarowany, a pastor nadal milczał. Po chwili pastor wziął szczypce, wrzucił „martwy” węgielek w środek paleniska, i węgielek znowu zaczął się żarzyć korzystając z płomyków skaczących po innych węgielkach. Kiedy pastor wstał z fotela i kierował się ku wyjściu, Kuba podszedł do niego szybko, podał rękę i powiedział:
Dziękuję bardzo za twoją wizytę i za „płomienne” kazanie. Postanowiłem znowu uczęszczać na zebrania Sobotnie. Razem łatwiej się żarzyć.
Hb10:25pubg …Nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się nawzajem, i to tym bardziej, im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.