Co dla singli?
2012/03/23 Leave a comment
Jestem singlem; mam ponad 40 lat. Miałem 4 dziewczyny, z jedną byłem zaręczony, a teraz jestem sam ale nie z własnego wyboru. Wiem że w przeszłości ktoś kto nie miał dzieci lub partnera był traktowany jako przeklęty przez Boga (albo czuł się tak). Czy dzisiaj jest inaczej?
Teoretycznie jest lepiej, ale single są same czy tak czy siak! Partnerstwa czy rodziny zasiadają razem przy stołach albo tworzą małe grupy, a single najpierw muszą się gdzieś przykleić. A jeśli jest trudno się przykleić, zostają same i nie wiedzą co z sobą zrobić. Nawet jeśli nikt nie traktuje ich źle, samo przez się ich pozycja jest spalona. A więc, oczami singla, nic się nie zmieniło. Za chwilę wrócę do tematu, ale najpierw kilka słów ogólnych.
Wyrażenie ‘mam męża’ (lub żonę) albo ‘mój mąż’ (lub żona) podświadomie wprowadza element posiadania do związku małżeńskiego (podobnie jest ze związkiem narzeczeńskim). Jest to destruktywny element ze względu na trwałość tego związku, gdyż powoduje tendencję do wchodzenia na obszar wolnej woli partnera. Uważam że w koncepcji małżeństwa lub narzeczeństwa powinno się mówić o pragnieniu przyjaźni z partnerem albo o pragnieniu miłowania partnera lub życia dla niego, a małżeństwa i narzeczeństwa byłyby o wiele trwalsze.
Element posiadania partnera jest zakamuflowanym i destruktywnym narzędziem Szatana które zwraca uwagę na seksualną atrakcyjność osób spoza związku małżeńskiego, bo nieznana osoba nie ma wad i jest nowsza. A ta znana ma wiele wad i być może jest gorsza niż ta nowa, nieznana. Ale kiedy ktoś pragnie żyć dla drugiej osoby, ta nowość i nieznajomość nie są ważne. Stąd taki związek jest trwalszy gdyż nie jest narażony na zachcianki oczu. Pragnienie życia dla partnera nie oczekuje na atrakcyjność partnera, ale czyni partnera atrakcyjnym.
Bóg stworzył ludzi jako dwie płci i wbudował w nich atrakcyjność seksualną do płci odmiennej aby
- zachęcić do zawierania związków małżeńskich,
- pomóc partnerom utrzymać ich unikalny związek przyjaźni przed rozpadem (np. pojednanie się wynikające z potrzeb seksualnych), oraz
- pomóc partnerom łatwiej zrozumieć właściwy związek z Bogiem.
Właściwe korzystanie z gratyfikacji seksualnej między małżonkami jest bardzo efektywnym sposobem utrzymania ich związku małżeńskiego. Nic w tym dziwnego, pochodzi przecież jako dar od Boga.
Ale ta sama gratyfikacja niewłaściwie stosowana może się stać bardzo efektywnym sposobem w rozbijaniu małżeństw i rodzin, a rozbicia takie ranią nie tylko małżonków ale również ich potomstwo. W takich przypadkach partnerzy sami ponoszą winę za rezultaty takiego stosowania gratyfikacji seksualnej. Nie można Boga winić za dar atrakcyjności seksualnej tak samo jak nie można winić lekarza za śmierć pacjenta, który połknął miesięczny zapas tabletek za jednym razem. Ten który używa dar Boży (czy tabletki przypisane przez lekarza) sam ponosi odpowiedzialność za stosowanie go.
Uważam że zwracanie uwagi przez partnerów na osoby postronne jest dobrowolnym wchodzeniem na niebezpieczny grunt. Rozmowy o ‘rasóweczkach,’ ‘szprychach,’ ‘laskach’… oraz tłumaczenie się że jest to tylko podziwianiem stworzenia Bożego i nie powoduje nieczystych myśli jest tylko usprawiedliwianiem się. Jeśli ktoś chce podziwiać stworzenie Boże nie musi patrzeć tylko na osoby odmiennej płci. Ba, może patrzeć na własne dzieci, przyrodę, zwierzęta, itd..
Spotkałem w życiu jednego człowieka który mówił że dla niego pozostanie w stanie celibatu odbyłoby się bez żadnych poświęceń ze strony gratyfikacji seksualnej. Wstąpił w związek małżeński aby być traktowany przez innych jako wzorowy członek rodziny i żeby nie blokować sobie drogi do pozycji pastora. Uważam że takich ludzi w obecnym czasie jest niewiele i ich nie dotyczą problemy singlów o jakich piszę, dlatego nie uwzględniam ich w niniejszej rozprawie.
Dla dalszego uproszczenia studiowanego przypadku nie biorę pod uwagę strachu przed śmiercią, samotnością, niedołężnością, itp. obaw nie związanych bezpośrednio z gratyfikacją seksualną.
Sprawa wygląda inaczej z singlami, którzy chcieliby znaleźć sobie partnera i właściwie korzystać z gratyfikacji seksualnej. Apostoł Paweł stwierdził że jest lepiej być w związku małżeńskim niż płonąć z pragnienia gratyfikacji seksualnej.[1] Niestety nie wszyscy mogą korzystać z takiej opcji. Osoby w takim wieku jak ja nie mogą tak łatwo (lub w ogóle) znaleźć partnera (lub partnerkę) który byłby dla nich atrakcyjny z wzajemnością. Słyszałem o osobach które wyjeżdżały wiele razy za granice kraju aby znaleźć partnera (lub partnerkę), wiele razy bez sukcesu. Czy Bóg ma jakąś radę dla takich singlów jak ja?
Skoro Bóg dał atrakcyjność seksualną aby pomóc ludziom zrozumieć i utrzymać związek przyjaźni z Bogiem, to single są poszkodowani podwójnie: nie mogą korzystać z lekcji przyjaźni z Bogiem na podstawie przyjaźni z partnerem, oraz zdani są na znoszenie płonących pragnień przyjaźni z partnerem które wzbudzają się wiele razy każdego dnia kiedy widzi się ludzi w różnych sytuacjach (np. takich jak na ikonce do niniejszego artykułu). A teraz chciałbym przedstawić pytanie dla wszystkich singlów (babek i facetów) i nie tylko singlów:
Czy jest jakiś sposób przetworzenia pragnień gratyfikacji seksualnej wzbudzanej samoistnie i bez naszej woli na jakiekolwiek pragnienia w stosunku do Boga? Jeśli nie, to czy znaczyłoby to że Bóg jest nie fair w stosunku do singlów?
Zapraszam serdecznie do podzielenia się komentarzami w tej sprawie.
[1] 1Co7:9pubg Lecz jeśli nie mogą się wstrzymać, niech wstąpią w stan małżeński. Lepiej jest bowiem wstąpić w stan małżeński, niż płonąć.