Polscy adwentyści w Australii (9)
2013/05/27 Leave a comment
Prezentujemy ostatni odcinek artykułu pr. E. J. Majchrowskiego „Polscy adwentyści w Australii,” który się ukazał w Roczniku Muzeum i Archiwum Polonii Australijskiej, t.III, Melbourne 2009 r.
W odcinku tym znajdują się aneksy i wykaz wydawnictw dotyczących Polonii Adwentystycznej w Australii. Artykuł ten stał się przyczyną do poszerzenia informacji, zgromadzenia zdjęć i wydania pod tym samym tytułem książki, która ma się ukazać na XIX Kongres Polonii Adwentystycznej w Australii tj. 26-29 grudnia 2013 r.
Aneks I.
Jan Lencznarowicz, Prasa i społeczność polska w Australii, s. 85-86.
„W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych prężnie rozwijał się Polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, utrzymując ścisłe kontakty z kościołem macierzystym w Polsce. Założono zbory w Melbourne, Newcastle, Adelaide, Sydney. W 1978 roku do zborów polskich należało 680 dorosłych, z czego 312 osób zostało ochrzczonych już w Australii. Poza tym wielu adwentystów polskich należało do zborów australijskich, na przykład w Canberze, gdzie nie było polskiego zboru, w jednym z australijskich zborów grupa polska liczyła 50 osób. Stanowiący bardzo zwartą strukturę i opierający się na zaangażowaniu wszystkich członków, Polski Kościół Adwentystów prowadzi szeroką działalność religijną, edukacyjną, także rekreacyjną. Powołał Polskie Towarzystwo wstrzemięźliwości, chóry, szkółki, czasopismo, nadawał audycje radiowe, organizował kongresy, zloty, wycieczki, wakacje itp. (Na podstawie: Wiad. Polonii Adwent., grudzień 1978 i E.J. Majchrowski: Polski Kościół ADS w Poł Austr. w książce: „Polacy w Południowej Australii.” Str. 46.
W styczniu 1975 roku na II Kongresie Polonii Adwentystycznej w Australii powołano Komitet Prasowy z zadaniem wydawania czasopisma oraz broszur i książek. Jego przewodniczącym oraz redaktorem został pastor Jan Borody. Jednocześnie Komitet Kongresowy uchwalił, aby wszystkie zbory polskie w Australii składały dwie kolekty w roku na Fundusz Prasowy. W maju 1975 roku w Melbourne pojawił sie pierwszy numer „Wiadomości Polonii Adwentystycznej.” Redagował je pastor Jan Borody, administrację prowadził pastor Jan Skrzypaszek, sekretarzem był pastor Eugeniusz J. Majchrowski, który w 1979 r. przejął redakcję Pisma. Ponadto pisali między innymi Janina Hamulczyk, Janusz Nurzyński, R. Wawrzonek. Wydawane przez Polski Kościół ADS „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” były kwartalnikiem, choć zdarzały się nieregularności w ukazywaniu się pisma. Drukowano je w drukarni „Polpress” na dobrym papierze, w starannym opracowaniu graficznym i ze zdjęciami. Numery specjalne powielano. Zwykle objętość numeru wynosiła 16 stron. Poza artykułami i rozważaniami o treści religijnej zamieszczano szczegółowe informacje o życiu zborów polskich w Australii.
Funkcje biuletynu parafialnego spełniały „Ogłoszenia” wydawane w latach siedemdziesiątych dla członków zboru Adwentystów Dnia Siódmego w Oakleigh. Powielane co tydzień ogłoszenia zajmowały jedną stronę maszynopisu i przynosiły ważniejsze informacje z życia zboru. Propagowały również „Wiadomości Polonii Adwentystycznej.”
Aneks II.
Eugeniusz J. Majchrowski, Osobista refleksja z Lublina z lat 1953-1954.
W grudniu tego samego roku (1953) odwiedził nasze mieszkanie porucznik UB. Byłem wtedy na uczelni więc on przedstawił się tylko żonie i powiedział, że przyjdzie innym razem gdy będę w domu aby ze mną porozmawiać. Nastąpiło to w ciągu dwóch tygodni. Nie spodziewając się go, gdyż nie zapowiadał kiedy przyjdzie, poszedłem do piwnicy po węgiel, aby napalić w piecu. Gdy wróciłem, siedział on już przy stole, ale wstał i przedstawił się. Nie zapamiętałem jego nazwiska, ale był w stopniu porucznika. Rozmowa była nijaka. Wypytywał jak nam się powodzi, jak sobie dajemy radę, o studia i tak rozmowa zakończyła się na niczym. Któregoś dnia dostałem list z RKU abym zgłosił się do nich, nie pamiętam dokładnej daty, ale to miało być na początku stycznia, o godz. 9 rano po odbiór książeczki wojskowej z uwagi na moje przejście do rezerwy (w wojsku nie służyłem ze względu na studia). Postanowiłem pójść zaraz, nie czekając na śniadanie, gdyż powiedziałem żonie, że zjem po powrocie, a potem od godz. 10.00 miałem dwugodzinne zajęcia na uczelni. RKU mieściło się na ul. Plebania, niecałe 10 min. drogi pieszo. Było śnieżno, ale niezbyt duży mróz. Szybko podpisałem odbiór książeczki i wychodząc z piętra po schodach, w bramie, spotkałem owego porucznika, który jakby na mnie czekał, ale udał, że to jest przypadkowe spotkanie. „Jak dobrze, że się spotkaliśmy – powiedział – może się chwilę przespacerujemy?” Nie mogłem odmówić i tak doszliśmy do ul. Lubartowskiej, przy której stała zielona Skoda. Podeszliśmy do samochodu, a on do mnie: „Może się przejedziemy?” Nie mogłem oponować. Drzwi, które chciał otworzyć były zamknięte, więc otworzył z drugiej strony i zaprosił mnie do wejścia a sam usiadł obok mnie. A więc prawe drzwi miałem zamknięte abym nie wyskoczył. Kierowca natychmiast zapytał: “Którędy jedziemy?” „Najkrótszą drogą” – odpowiedział. I już bez żadnej rozmowy w kilka minut byliśmy w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego.
Wprowadził mnie przez jedną i drugą bramę, wszędzie okazując przepustkę wartownikom. Następnie poprowadził mnie na pierwsze piętro i otworzywszy jedne z drzwi wprowadził do pokoju, w którym był stół, kilka krzeseł i blaszana szafa. Wyszedł i zamknął za mną drzwi na klucz. Po jakimś czasie wrócił z jeszcze jednym oficerem, a był to kapitan. Okazało się później, że właśnie ten kapitan był jednym z trzech oficerów, którzy byli na rewizji u Lusi Stempurskiej. W ciągu wielogodzinnych przesłuchań doszedł jeszcze jeden porucznik, najmłodszy z nich, ale najbardziej ordynarny, który dość często na mnie krzyczał i wyzywał. Rozmowa miała na celu zwerbowanie mnie jako dobrowolnego agenta – donosiciela. Miałem donosić o wszystkim co się dzieje u nas w kościele i na KUL-u. Były obietnice, szantaż i groźby. Przesłuchania, namowy i przekonywania trwały razem ze zdjęciem mnie z ulicy ponad 12 godzin. Niewinna prośba: „Podpiszcie dobrowolne zobowiązanie, że będziecie pomagać nam w wykrywaniu wrogów Polski Ludowej.” Na wszystkie ich argumenty, szantaż i groźby odpowiadałem “nie.” Powiedziałem im, że moje sumienie mi na to nie pozwala. Z obietnic była jedna, że będą mi pomagać, gdyż jako studentowi jest mi trudno utrzymać rodzinę, a po KUL-u trudno dostać pracę, a oni mogą mi w tym pomóc, ale też zaszkodzić. Szantaż: „Co was łączy z Teresą Pióro?” Była to jedna z moich koleżanek z Liceum Żeńskiego w Białej Podlaskiej, która razem ze mną studiowała, ale była także koleżanką mojej żony i często, z jeszcze jedną taką samą koleżanką z Białej (która w tym czasie była już mężatką – Górską), przychodziły do nas, a Cesia od czas do czasu coś im szyła, za co one płaciły. Poza tym często w jakiejś grupce z innymi kolegami u nas albo na cmentarzu, na Lipowej, przygotowywaliśmy się do egzaminów. Powiedziałem im: „Proszę bardzo, jest ona taką samą koleżanką mojej żony.” Szantaż się nie udał i do tej sprawy więcej nie powracali.
Grozili mi też, że jeśli odmówię współpracy to oni nie dadzą mi spokoju, gdyż ich jest więcej a ja jeden.
Wśród wielu innych zarzutów zapytali, dlaczego to nasz Kościół wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i sugerowali, że jesteśmy agenturą imperializmu amerykańskiego. Skorzystałem z tego i dałem im niemal półgodzinny wykład historii kościoła, odstępstwa, prześladowań, inkwizycji, a następnie ucieczek wielu grup chrześcijańskich za ocean do nowoodkrytych lądów, aby uniknąć prześladowań papieskich. Powiedziałem, że po powstaniu Stanów Zjednoczonych, był to jedyny kraj na świecie gwarantujący wolność osobistą i religijną i tam mogły powstawać i rozwijać się różne wyznania. Tam też w połowie XIX wieku rozwinął się ruch drugiego adwentu, z którego wyłonił się nasz Kościół. Powiedziałem też, że nie angażujemy się w żadną działalność polityczną i nie szkodzimy nikomu.
Rozmowy te wyczerpywały mnie, byłem głodny (bez śniadania), a oni na przemian zmieniali się i każdy zaczynał od początku swoje naciski. Chwilami było ich dwóch, albo trzech a czasami jeden. Koło godz. 14.00 ten pierwszy odezwał się do mnie: „No, Majchrowski, decydujcie się szybko to zdążycie na wykłady.” Wówczas odpowiedziałem, że najpierw musiałbym pojechać na obiad, a właściwie na śniadanie. Wtedy się zreflektował i zapytał drugiego czy tam jeszcze jest coś z obiadu, ale dodał: „Ale wy wszystkiego nie jecie?” Odpowiedziałem, że nie jem wieprzowiny. Dodał, że jest zupa pomidorowa, ale nie wiedzą, na jakich kościach. Odmówiłem. Wówczas polecił jednemu z nich przynieść ryż z marmoladą. Chociaż czułem dławienie w gardle, postarałem się zjeść wszystko, gdyż nie wiedziałem, kiedy i czy w ogóle mnie wypuszczą.
Po tym ponowne naciski. Było ich wtedy trzech i ten najmłodszy, ordynarny wyjął ponownie teczkę z szafy i przerzucając ją krzyknął na mnie: „Wy już byliście wrogiem PRL w gimnazjum.” Odpowiedziałem im, że to nie prawda i niech mi udowodnią. A on: „Odmówiliście wyjechać z referatem na wieś w 1949 roku (był to rok maturalny).” Przypomniałem sobie, że bardziej zaawansowanym w znajomości „Zagadnień o Polsce i świecie współczesnym” (był taki przedmiot), dano referaty, które zawierały „wyjaśnienia” i ataki na imperialistyczny charakter hierarchii Kościoła Katolickiego. Odmówiłem wtedy wzięcia w tym udziału i powiedziałem, że jest to przeciwne mojemu sumieniu, bo jako innowierca mam inne poglądy teologiczne niż katolicy, ale nie mieszam się w sprawy polityczne. Wtedy, gdy mi to przypomnieli, zrozumiałem dlaczego po zdaniu matury nie przyjęto mnie na studia państwowe w Warszawie.
Nakłaniania do podpisania deklaracji dobrowolnej współpracy trwały dalej i robiło się późno, aż w pewnym momencie jeden z nich postawił pytanie: „Słuchajcie Majchrowski, dlaczego tak odmawiacie współpracy, a może wy na coś czekacie?” Wtedy odpowiedziałem: „Tak!” „No, no nie bójcie się, mówcie śmiało, na co?” Nie wiem jakiej odpowiedzi ode mnie oczekiwali, ale powiedziałem im: „Tak, oczekuję na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa!” Zauważyłem zawiedzione miny. A po tym słowa: „I wy, człowiek wykształcony, wierzycie w takie rzeczy?” Odpowiedziałem: „Gdybym nie wierzył nie byłbym tym, kim jestem.”
Nadszedł wieczór i dalej przynaglali mnie do podpisania zobowiązania. Koło godziny 21.30 pozostawili mnie samego i zamknęli drzwi na klucz. Byłem sam przez około pół godziny. Następnie przyszli, zdaje się tylko dwaj z nich i kazali się zabierać z nimi. Myślałem, że idą mnie zamknąć do piwnic, ale poprowadzili piętro wyżej. Weszliśmy do dużego przedpokoju, w drzwiach którego siedział wojskowy z pepeszą i przez następne drzwi wprowadzili do dużego gabinetu z dywanem i dużym okrągłym stołem. Siedział przy nim major (był to oficer o żydowskim profilu), który powstał i zwracając się do tych oficerów, którzy mnie wprowadzili, zapytał: „To ten co nie chce podpisać? Zaraz to zrobi.” Kazał mi usiąść i wyjmując rewolwer położył go na stół i podchodząc do mnie powiedział: „No, musicie to natychmiast podpisać” Odmówiłem. Zaczął na mnie krzyczeć i grozić a w końcu biorąc pióro do swojej ręki zaczął je wtykać na siłę do mojej ręki, a ja trzymając je już w ręku krzyknąłem (sam nie wiem jak się to stało i skąd się wzięła u mnie taka determinacja): „Nie, nie podpiszę” i rzuciłem z siłą pióro na podłogę. Wtedy major ryknął: „Wyprowadzić go.” Myślałem, że będzie ze mną koniec. Wyprowadzili mnie i zaczęli schodzić na dół, a ja nie wiedziałem dokąd mnie zaprowadzą i czy jeszcze zobaczę rodzinę. Jednakże jeden z oficerów (ten który mnie zdjął z ulicy) zaprowadził mnie na powrót do pokoju w którym byłem przez cały dzień. Zamknął drzwi i znowu nikogo nie było przez następne pół godziny.
Była już 22.30 a może później kiedy drzwi otworzono i wszedł porucznik, który mnie zdjął z ulicy. Podsunął mi kartkę i pióro i powiedział: „Piszcie Majchrowski.” „Co mam pisać,” odpowiedziałem. Kazał napisać moje imię i nazwisko i napisać, że nikomu nic nie powiem co widziałem i słyszałem będąc w WUBP w takim i takim dniu (już dzisiaj nie pamiętam dokładnej daty, ale wiem że był to początek stycznia). Napisałem to i podpisałem, a wtedy on kazał mi iść razem z nim. Wyprowadził mnie z budynku pokazując wartownikowi przepustkę, a następnie wyprowadził poza bramę, gdzie też okazał się wartownikowi i powiedział: „Idźcie Majchrowski do domu” i to było wszystko. Była godzina 23.00. Muszę przyznać, że ci dwaj oficerowie, porucznik i kapitan, zachowywali się dość kulturalnie w odróżnieniu od tego porucznika, o którym mówiłem, że krzyczał i wyzywał, a także ordynarnego majora.
Wróciłem do domu około 23.30. Żona i br. Rosieccy byli zaniepokojeni, a żona już od południa domyślała się, że zostałem zatrzymany przez UB. Mimo tego, że grozili mi, iż nie dadzą mi spokoju i będą mnie nękać i że będę tego żałować, przez następne 10 lat nikt się mnie nie czepiał, a major, gdy spotykałem go parę razy na ulicy, mimo, że kłaniałem mu się ostentacyjnie, odwracał się aby go nie poznawać. Kapitana parę lat później, już w innych czasach, spotkałem w autobusie jadąc do zboru w Białej Podlaskiej i rozmawialiśmy sobie jako znajomi, ale nie nawiązywaliśmy do sprawy owych przesłuchań.
Pragnąłbym jeszcze wspomnieć, że z tego co mogłem wywnioskować w czasie moich przesłuchań i nagabywań w czasie mojego zatrzymania w WUBP, moi prześladowcy nie zdawali sobie z tego sprawy, po prostu wtedy nie wiedzieli, że ja już jestem zatrudniony w pracy kościelnej.
Poza tym, po całkowitym ukończeniu studiów i otrzymaniu dyplomu magisterskiego, celowo złożyłem podanie do kuratorium o zatrudnienie mnie w charakterze nauczyciela historii w szkole średniej. Nigdy nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi na to podanie. A więc było to spełnienie ich groźby, że z powodu odmowy współpracy postarają się o to abym nie otrzymał żadnej pracy odpowiadającej moim kwalifikacjom.
Pragnę dodać, że po polskim październiku w 1956 r. kilku moich kolegów z liceum (Romek Flisowski i Andrzej Szybiński vel Szybieniecki), z którymi razem zapisałem się na studia historyczne na KUL-u, a po pierwszym roku przenieśli się oni na UMCS, na inne studia, po spotkaniu się ze mną przepraszali mnie i wyjaśniali, dlaczego unikali mnie przez ostatnie kilka lat. Otóż byli nagabywani przez UB i wypytywani na temat mojej osoby. Nie utrzymując ze mną kontaktów nie mieli nic do powiedzenia.
Aneks III.
Twórcy „Wiadomości Polonii Adwentystycznej”
Polska wspólnota adwentystyczna w Australii została zorganizowana w trzech ośrodkach na początku lat sześćdziesiątych ub. wieku. Przywódcy rozumieli i widzieli potrzebę założenia polskich kościołów adwentystycznych w Adelaide, Melbourne, Newcastle i Sydney, ze względu na przypływ coraz większej ilości emigrantów adwentystycznych z Polski, a także innych krajów Europy wschodniej.
Na II Kongresie Polonii Adwentystycznej, który odbył się w Canberze został utworzony Komitet Wydawniczy, któremu postawiono zadanie wydawania w języku polskim ulotek, broszur, książek, a co najważniejsze czasopisma „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” (Polish Adventist News).
Na pierwszego redaktora powołano pastora Jana Borodego, który funkcję tę piastował w latach 1975–1979. W latach 1979–1987 pracę redakcyjną powierzono pastorowi Eugeniuszowi J. Majchrowskiemu.
Rok 1987 przyniósł następną zmianę, redakcja i administracja spoczęła do roku 1989, w rękach pastora Romualda Wawrzonka.
W roku 1989 na IX Kongresie w Adelaide na stanowisko redaktora powołano ponownie pastora Eugeniusza J. Majchrowskiego. Funkcję tę pr E. J. Majchrowski piastuje do dziś i w związku z XXX-leciem, życzymy redaktorowi i całemu zespołowi redakcyjnemu dużo sił i wytrwania w tym Bożym dziele.
Zasłużyliście się polskiej wspólnocie adwentystycznej w Australii łącząc ją przez wydawane czasopismo w języku polskim. Bóg zapłać!
Aneks IV.
Tadeusz Niewiadomski, A więc to prawda?
Od owej chwili (założenia „Wiadomości Polonii Adwentystycznej”) minęło XXX lat!
30 lat z trudnym początkiem, uwieńczonym wspaniałym dorobkiem całej, małej społeczności polskich adwentystów w Australii.
Okres poprzedzający rok 1975, to czas formowania się poszczególnych zborów, administracji, duchowieństwa. Zaistniała również potrzeba organizowania kongresów zgromadzających większą ilość wyznawców z kilku ośrodków w całym kraju, a w szczególności z południowo-wschodniej części Australii.
W połowie lat siedemdziesiątych adwentyści stali się już liczną i dynamiczną organizacją polonijną o charakterze religijnym w Australii.
Pewna grupa spośród aktywnych członków tej społeczności dostrzegła potrzebę wydawania własnego czasopisma, służącego zainteresowaniom i potrzebom polskiego adwentyzmu. Została zatem podjęta uchwała powołująca do istnienia periodyku „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” w Australii, ukazującego się jako kwartalnik.
Początki nie były łatwe, ale zadowalające. Zespół redakcyjny usiłował stale poprawiać jakość wydawanego czasopisma tj. jego szatę graficzną oraz całą treść odzwierciedlającą działalność polskiego adwentyzmu.
Po wielu latach możemy poszczycić się periodykiem wydawanym na wysokim poziomie pod względem tematycznym i graficznym.
Poruszana tematyka była różnorodna, począwszy od ważnych zagadnień teologicznych poprzez wspomnienia, komentarze, wydarzenia, poglądy, poezję – o treści religijnej, informacje o działalności poszczególnych zborów, zawartych małżeństwach, nekrologi, ogłoszenia, „czytanki” modlitewne itp.
Dużo miejsca zajmowały informacje z odbytych Kongresów Polonii Adwentystycznej i Festiwali Muzyki i Pieśni Religijnej, z dołączonymi zdjęciami, początkowo czarno-białymi, a w późniejszym czasie kolorowymi, obrazującymi przebieg tych wydarzeń.
Czasopismo „Wiadomości Polonii Adwentystycznej jest żywym dowodem tego, iż mała społeczność adwentystyczna nie zapomniała miejsca swojego pochodzenia – POLSKI oraz swojego ojczystego polskiego języka.
Polski kwartalnik zawdzięcza swoje powstanie i istnienie wytrwałej, długoletniej pracy zespołu redakcyjnego składającego się z duchowieństwa oraz oddanych sprawie członków społeczności. Praca ich jest nieodpłatna. Doskonale przebiega współpraca pomiędzy personelem technicznym, korespondentami, fotografami, tłumaczami — a także licznym gronem czytelników — nie tylko adwentystów!
Dzięki wielostronnej współpracy całego zespołu redakcyjnego oraz współpracujących osób, należy stwierdzić, że kwartalnik spełnił i spełnia swoje zadanie zgodnie z pierwotnymi założeniami – jest świadectwem istnienia w Australii polskich adwentystów, a ich hasłem jest: “nie zapomnimy polskiej mowy — utrzymamy łączność z umiłowanym krajem — stanowimy bowiem część całego polskiego narodu.”
Jubileusz trzydziestolecia „Wiadomości” jest wspaniałym pomnikiem polskiego adwentyzmu w Australii.
Aneks V.
Bogdan Maszczak, Wspomnienia.
Żyjemy na przełomie wieków. Świat, a wraz z nim i my przechodzimy wstrząsy tak głębokie jakich nie było od stuleci.
Wzrost wiedzy i wydarzenia następują w zastraszającym tempie. Weszliśmy w progi trzeciego tysiąclecia, czyli wieku informatyki i komputerów. Ludzie porwani są przez potężny prąd przemian. Cała ludzkość żyje w niepewności jutra. Wydaje się jak gdyby czas wyrwał się spod wszelkiej kontroli.
Dlatego dobrze jest zatrzymać się na chwilę i spojrzeć wstecz. Przypomnieć sobie nasze „polskie,” „adwentowe,” „emigracyjne” początki w Australii. Byliśmy wtedy „młodzi,” pełni entuzjazmu i nadziei na przyszłość.
Dziś z perspektywy lat możemy podsumować nasze osiągnięcia, zarówno osobiste jak i zborowe. Na pierwszym miejscu należy wymienić nasze adwentowe czasopismo „Wiadomości Polonii Adwentystycznej.” Łączy się ono też z organizacją kongresów czyli zjazdów polonijnych. Pozwoliły one utrzymać więź pomiędzy ośrodkami wierzących z różnych miast.
Wielu z tych, którzy wraz z nami rozpoczynali tę pracę odeszło na zasłużony odpoczynek. Na ich miejsce przyszli nowi, którzy podjęli pochodnię prawdy i podążają odważnie naprzód.
Jesteśmy wdzięczni, że przez 30 lat „Wiadomości” dostarczały nam zarówno pokarmu duchowego jak również informacji z życia i działalności poszczególnych polonijnych zborów na terenie Australii.
Jesteśmy też pełni uznania dla wieloletniej owocnej pracy obecnego redaktora, pr Eugeniusza Majchrowskiego, który od samego początku współdziałał w formowaniu się zborów polskich w Australii.
Dziś, w trzydziestą — jubileuszową rocznicę „Wiadomości” możemy stwierdzić, że Pan Bóg bezustannie nam pomagał. Wierzymy, że i w przyszłości nadal będzie z nami i będzie błogosławił naszą działalność.
Aneks VI.
Eugeniusz J. Majchrowski, Trzydzieści lat „Wiadomości Polonii Adwentystycznej.
„Słowo pisane odgrywało zawsze doniosłą rolę w życiu wyznawców Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Było ono pomocne w pracy ewangelizacyjnej pionierów adwentyzmu. Z tego powodu stosunkowo wcześnie zorganizowano wydawnictwo, co przyczyniło się w dużej mierze do nawiązania łączności z rozproszonymi wyznawcami kościoła oraz spopularyzowania biblijnych prawd wiary, wydobytych na światło dzienne z mroków tradycji. Pierwsze publikacje pojawiły się już w 1846 roku, lecz dopiero od roku 1849 rozpoczęto systematyczne wydawanie czasopisma pt. „Present Truth” (Obecna Prawda), a później zorganizowano własną drukarnię.[1]
Dzisiaj, w dobie wielkiego rozwoju nowoczesnych środków masowego przekazu (radio, telewizja, Internet itp.) wydawnictwa prasowe są w dalszym ciągu niezastąpione i konieczne. Taką też rolę odgrywa w naszym życiu kościelnym, polskich adwentystów w Australii, kwartalnik „Wiadomości Polonii Adwentystycznej.”[2]
W grudniu 1973 roku zostałem powołany do pracy kaznodziejskiej w zborze polskim w Oakleigh, Vic. Pastorem tego zboru był wówczas Jan Skrzypaszek, a pomagał mu w tej pracy pr Włodzimierz Siemienowicz, który pod koniec tego roku przeszedł w stan spoczynku. Zbór był bardzo duży a przy tym od kilku lat istniała tam już Szkoła Polska im. Mikołaja Reja. Poza tym co jakiś czas organizowane były różne odczyty o charakterze ewangelizacyjnym, różnego rodzaju prelekcje na temat zdrowia, popularno-naukowe, dotyczące archeologii biblijnej itp. W zborze był duży potencjał intelektualny osób, które były chętne udzielać się społecznie. Na wiele programów organizowanych przez zbór zapraszano przedstawicieli polskiej społeczności w Melbourne. Czyniono to przez drukowanie na powielaczu ulotek z zaproszeniami na tego rodzaju imprezy.
W Melbourne był wydawany i wychodzi do dzisiaj „Tygodnik Polski.” Ponieważ interesowała mnie polska prasa, byłem stałym jego czytelnikiem. Zauważyłem w nim wiele różnego rodzaju ogłoszeń nie tylko handlowych, ale także dotyczących imprez o charakterze kulturalnym. Zaproponowałem, żeby oprócz ulotek z zaproszeniami na nasze imprezy zamieszczać także ogłoszenia w „Tygodniku Polskim.” Po rozmowie z ówczesnym redaktorem p. Marianem Kałuskim takie ogłoszenia zaczęły się ukazywać we wspomnianym tygodniku. Gdy zapytałem się p. Kałuskiego o możliwość zamieszczania jakichś większych tekstów, odpowiedział mi, że w danej chwili jest to niemożliwe, ale przecież moglibyście założyć własne pismo. Zdając sobie sprawę ze znaczenia posiadania własnej prasy, podzieliłem się moimi myślami z kilkoma osobami: mgr Zdzisławem F. Cyburą, jego bratem, mgr Ryszardem Cyburą, inż. Bodo Siemienowiczem oraz pastorem Janem Skrzypaszkiem. Wszyscy byli zgodni co do tego, że byłoby to pożyteczne dla naszych, rozwijających się, zborów polskich w Australii.
Polska prasa adwentystyczna – w tym przypadku specjalne czasopismo wychodzące okresowo – w Australii było potrzebne z wielu powodów. Jednym z nich była możliwość zapisywania ważniejszych wydarzeń z życia poszczególnych zborów, jak też ogólnych spotkań czy kongresów. Takim typowym przykładem był I Kongres Polonii Adwentystycznej, który odbył się w końcu grudnia 1972 roku w Eraring, NSW. Nie został on nigdzie oficjalnie odnotowany i dopiero po wielu latach udało się zebrać wiadomości z tego kongresu w czasie pisania książki „Polski Adwentyzm w Australii.” Istniała także potrzeba zamieszczania różnych wiadomości z życia i działalności poszczególnych zborów, sprawozdań z kongresów, obozów młodzieżowych, innych zjazdów, informowania ogółu naszych członków o ważnych wydarzeniach związanych z życiem Kościoła ADS w Polsce i na świecie. Pismo to miało także pomagać w pogłębianiu znajomości Biblii, historii kościoła i ogólnie historii chrześcijaństwa, wyjaśniania trudniejszych zagadnień teologicznych, które są niedostępne dla wielu naszych polskich członków nie mających dostatecznej znajomości języka angielskiego, a co za tym idzie dostępu do bogatych materiałów w tym języku. Poza tym każdego roku potrzebowaliśmy wydawać czytanki na „Tydzień Modlitwy.”
Po omówieniu tych spraw w małym gronie postanowiono przedstawić to zgromadzeniu wiernych na przygotowywanym w tym czasie II Kongresie Polonii Adwentystycznej, który odbył się na początku stycznia 1975 roku w Canberze.
Na tym kongresie Komitet Kongresowy powołał Komitet Wydawniczy. Przed tymże komitetem postawiono wielkie zadania – wydawanie ulotek, broszur, książek, a co najważniejsze wydawanie własnego czasopisma. W skład komitetu weszły następujące osoby, pastorzy: Jan Borody, Jan Skrzypaszek, Jerzy Lipski, Andrzej Maszczak, Gustaw Baron, Emil Niedoba oraz członkowie: mgr Bogdan Maszczak, mgr Eugeniusz Majchrowski, mgr Zdzisław Cybura, mgr Ryszard Cybura, mgr Jerzy Nurzyński, dr Janusz Nurzyński, Wiesław Motyka, inż. Andrzej Napora i inż Bodo Siemienowicz.
Z Komitetu Wydawniczego wyłoniono Komitet Redakcyjno-Administracyjny w osobach: pr Jan Borody — redaktor, pr Jan A. Skrzypaszek — kierownik administracji, mgr Eugeniusz J. Majchrowski — sekretarz i Zdzisław Bolek — skarbnik. Pastor Borody był w Polsce przez pewien czas redaktorem czasopisma „Znaki Czasu.” Utworzono również Fundusz Prasowy — specjalne kolekty zbierane w zborach polskich oraz dobrowolne ofiary od poszczególnych członków i sympatyków.
Po zakończeniu II Kongresu przystąpiono do wydania pierwszego numeru nowego czasopisma. Zdzisław Cybura zaproponował nazwę: „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” (Polish Adventist News), która została przez wszystkich przyjęta, Bodo Siemienowicz wykonał winietę do tytułu czasopisma w formie globu ziemskiego z trzema aniołami (symbol trójanielskiego poselstwa).
Pierwszy numer „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” ukazał się w maju 1975 roku. Słowo wstępne napisał redaktor, pr Jan Borody. Poza innymi artykułami zawierał on obszerne sprawozdanie z II Kongresu Polonii Adwentystycznej, który odbył się z początkiem stycznia w Canberze. Następny numer zawierał czytanki na „Tydzień Modlitwy.”
„Wiadomości Polonii Adwentystycznej” od początku do końca 1982 roku drukowane były w Polpress Pty. Ltd., Richmond, Vic. Właścicielem drukarni był ppłk. Stanisław Jandzis (były oficer Brygady Karpackiej). Po jego nagłej śmierci jeden numer, 1-2 z 1983r., wydrukowano w Typol Press Pty. Ltd., Seddon, Vic. W obu drukarniach używano linotypów. W ten sposób oddawaliśmy do druku artykuły przygotowane na maszynie do pisania, zdjęcia i otrzymywaliśmy (po korekcie) gotowe magazyny.
Od numeru 3/1983r. do numeru 4/1987 r. “Wiadomości…” drukowane były w Adelaide, w Meridian Print (Go-Print), ale już inną metodą. Była to nowa metoda komputerowa, jeszcze niezupełnie doskonała, która przysparzała redaktorowi więcej pracy. Z drukarni otrzymywano materiał drukowany w szpaltach, osobno tytuły i zdjęcia i z tego trzeba było wycinać i wyklejać strony, wkładając zdjęcia w odpowiednie miejsca, tak samo i tytuły. Strony te oddawano do drukarni i tam robiono klisze z których drukowano magazyn. Przez następne dwa lata w podobny sposób był drukowany magazyn w Melbourne, w drukarni p. Tadeusza Matkowskiego, a strony przygotowywał pr Romuald Wawrzonek.
Od roku 1989 „Wiadomości…” zaczęto ponownie drukować w Adelaide w tej samej drukarni (Meridian Print; – Go-Print) z tym, że cały skład magazynu robiony był na komputerze inż. Andrzeja Napory, który został redaktorem technicznym “Wiadomości….” Na komputerze pisał pr Majchrowski, a sprawami technicznymi, takimi jak: rozkład na kolumny, tytuły i grafika zajmował się Andrzej Napora. Gotowe strony oddawano do drukarni i tam odbywało się drukowanie magazynu.
Od numeru 1-2/1999, „Wiadomości drukowane są w Sturt Printing Press, z wyjątkiem numerów modlitewnych, które nadal były drukowane w Go-Print.
Od chwili przejścia na druk komputerowy zmieniła się szata graficzna magazynu, która została dostosowana do bardziej nowoczesnych metod. Z nową szatą graficzną wprowadzone zostały także w niektórych numerach, szczególnie ze sprawozdaniami z kongresów czy festiwali muzyki religijnej, kolorowe zdjęcia, a niemal we wszystkich kolorowe okładki.
Od numeru 4/2001 redaktorem technicznym został Andrzej Tomczyk, który cały skład przygotowuje na swoim komputerze, a do drukarni całość oddaje na CD.
Były też zmiany na stanowiskach redaktorów, kierowników administracyjnych i sekretarzy a nawet skarbników. W 1979 roku pr Jan Borody przeszedł w stan spoczynku, redaktorem został pr Eugeniusz J Majchrowski, sekretarzem pr Bogdan Maszczak, a w następnym roku kierownictwo administracji przejął pr Romuald Wawrzonek, skarbnik pozostał ten sam. W 1987 roku redakcję przejął pr R. Wawrzonek, kier. administracji pr E.J. Majchrowski, sekretarzem i skarbnikiem zostali ci sami, ale od 1988 roku sekretarzem został wybrany pr Jan Jankiewicz, który jednocześnie był odpowiedzialny za korektę. Członkiem Komitetu Redakcyjnego jest Inż. Andrzej Ostapowicz. W międzyczasie, przez kilka lat członkiem komitetu redakcyjnego był. Zbigniew Jankiewicz. W grudniu 1989 roku redaktorem został ponownie wybrany pr E.J. Majchrowski, sekretarzem pr J. Jankiewicz, redaktorem technicznym br. Andrzej Napora, a skarbnikiem Renata Makarucha. Po jej wyjeździe do Melbourne pracę tę wykonuje Helena Kozioł. Dotyczy to kontroli księgowości. Głównym skarbnikiem jest Zdzisław Bolek. Od roku 2001 za korektę odpowiedzialna jest Eugenia Kuberek. W ostatnim czasie do korekty dołączyła Paulina Paski.
Pragnę podkreślić ważną rolę tłumaczy w pracy redakcyjnej. Nie jesteśmy w stanie własnymi siłami zapełnić magazyn artykułami o różnorodnej treści. Korzystamy z artykułów ukazujących się w naszych adwentystycznych magazynach w języku angielskim. Są to między innymi: Adventist Review, Signs of the Times, Adventists Affirm, Perspective Digest, Record i inne. Osobiście rozmawiałem z redaktorami tych magazynów, którzy wyrazili zgodę na tłumaczenia wybranych przez nas artykułów, pod warunkiem, że zawsze podamy źródło ich pochodzenia. Gdy tłumaczymy artykuły zapożyczone z innych magazynów, za każdym razem prosimy o zgodę danej redakcji. Nasi tłumacze od lat przesyłają nam tłumaczenia na dyskietkach lub pocztą e-mailową co bardzo ułatwia pracę redakcji. Naszymi tłumaczami byli lub nadal są: Jerzy Nurzyński, Andrzej Ostapowicz, Marian Knapiuk, Janina i Władysław Hamulczykowie, Jan Jankiewicz oraz okazyjnie inni. Wszystkie prace związane z przygotowaniem magazynu do druku wykonywane są przez wszystkich honorowo. Płacimy tylko za druk i wysyłkę.
Były też specjalne wydania „Wiadomości…,” a czasami pojawiają się specjalne „Dodatki.” W roku 1980 ukazało się kilka numerów specjalnych zawierających niektóre dokumenty teologii adwentystycznej. Z okazji Dnia Polskiego i festiwalu “Dożynki” w Adelaide, miejscowy komitet w składzie pr E.J. Majchrowski i A. Napora oraz B. Kot opracowali specjalny numer „Wiadomości…” (Rocznik XII, Nr 3-1986 r.) z przeznaczeniem do popularyzacji zagadnień teologii drugiego adwentu, zapoznania czytelnika z polską tolerancją religijną, o dziejach polskiej Biblii (jej polskich tłumaczeniach). Na końcu numeru znalazły się krótkie kroniki polskich kościołów adwentystycznych w Australii.
„Wiadomości Polonii Adwentystycznej” miały być kwartalnikiem, ale czasami ukazywały się trzy razy w roku (wtedy jeden numer był podwójny). Jeden numer w roku przeznaczony był na drukowanie czytanek „Tygodnia Modlitwy.”
Na przestrzeni dotychczasowych 30 lat, dzięki “Wiadomościom…” cała społeczność polskich adwentystów uczestniczyła w studiowaniu i rozprzestrzenianiu idei drugiego adwentu, zagadnień natury moralnej, fizycznej i zdrowotnościowej.
Uczestniczyliśmy jak gdyby w ogólnoświatowym ruchu adwentowym, tzn. adwentystycznej teologii, życiu całego Kościoła – poprzez różnego rodzaju sprawozdania z podróży, kongresów, zjazdów młodzieży i całego Kościoła na tzw. Zjazdach Generalnej Konferencji.
W każdym numerze były podawane wiadomości z życia kościołów i ich działalności oraz pracy oddziałów zborowych.
Było także miejsce na informacje o chrztach, narodzinach, ślubach i co najsmutniejsze o zgonach współwyznawców.
Każdy zbór, poprzez swoich korespondentów prasowych, miał możność dzielenia się wszystkim tym co radowało i smuciło, napawało nadzieją, dodawało chęci do pracy, inspirowało do przeróżnych akcji i pracy dla Pana.
„Wiadomości Polonii Adwentystycznej” rozpowszechniane są nie tylko w naszych polskich zborach w Australii. Docierają one także do grup polskich w zborach australijskich oraz osób indywidualnych, a także do innych Polaków, zainteresowanych tym czasopismem. Dziesiątki egzemplarzy dociera do Polski, Niemiec i Stanów Zjednoczonych.
Jesteśmy wdzięczni naszemu niebieskiemu Ojcu za tę możliwość, że przez 30 lat pozwolił nam wykonywać tę pracę, za Jego opiekę i błogosławieństwa. Dziękujemy także wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób współpracowali z redakcją, autorom różnych artykułów, tłumaczom za ich pracę i czas spędzony na tłumaczeniach, korespondentom zborowym, fotografom, byłym i obecnym współpracownikom redakcji, a także wszystkim innym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do działalności naszego wspólnego czasopisma. Pragnę wspomnieć i o tych którzy swoimi darami wspomagali naszą wspólną sprawę. Prosimy Pana, aby pozwolił nam nadal kontynuować wydawanie “Wiadomości Polonii Adwentystycznej” dla naszego wspólnego dobra i chwały Bożej. Obecny nakład “Wiadomości…” wynosi 700 egz.[3]
Od trzydziestej rocznicy wydawania „Wiadomości Polonii Adwentystycznej” upłynęły cztery lata. W tym okresie nastąpiły pewne zmiany związane z wydawaniem Wiadomości. Redaktorem pozostał nadal pr Eugeniusz J. Majchrowski. Od XVII Kongresu Polonii Adwentystycznej, który odbył się w grudniu 2008 roku. zastępcą redaktora został pr Jan Pollok, sekretarzem pr Jan Jankiewicz, członkami Komitetu Redakcyjnego są Andrzej Ostapowicz i Bogusław Kot. W 2007 roku numery 1-2/2007 i 3/2007, jako redaktor techniczny, przygotował do druku Andrzej Napora i druk wykonano nadal w Sturt Printing Press. Od 1-2/2008 korektorem jest wyłącznie Eugenia Kuberek. Od nr 4/2007 redaktorem technicznym jest Andrzej Ostapowicz z Sydney i czasopismo drukowane jest w Kwik Kopy Printing, Liverpool, NSW. Głównym skarbnikiem jest Zdzisław Bolek, a pomocniczym skarbnikiem Helena Kozioł. Nakład nadal wynosi 700 egz. Wiele egzemplarzy dociera do Polski, Niemiec, USA, Białorusi. Od pierwszego numeru „Wiadomości Polonii Adwentystycznej,” w dwóch egzemplarzach, wysyłane są do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie.
Aneks VII.
Wydawnictwa dotyczące Polonii Adwentystycznej w Australii w języku polskim:
- Ulotki — Lekcje biblijne (kompl. 24)
- Ellen G. White, Śladami Jezusa, (Melbourne — 1970)
- Ellen G White, Droga do Chrystusa, (Melbourne 1981)
- Ekonomia zbawienia (Melbourne 1980)
- Charles E. Wittscheibe, Zagadnienie życia płciowego w Biblii — tłumaczył Ryszard J. Korbel i Bodo Siemienowicz, wyd. Komitet Młodzieży zboru polskiego w Melbourne – 1975 r.)
- Ewolucja — teoria czy fakt? — opracowanie zesp. red. “Voice of Prophecy,” tłum. Zdzisław F. Cybura, (Wydawca Kościół ADS w Melbourne – 1977 r.)
- Janina Hamulczyk, Imię Twoje napełnia świat — polska poezja religijna (Nakładem Szkoły Polskiej im M. Reja w Okleigh — Melbourne 1981).
- Korespondencyjny Kurs Biblijny.
- Robert Spangler — Napiętnowany — książka publikowana w odcinkach w: “Wiadomości Polonii Adwentystycznej.”
- Akcent miesięcznik wydawany w latach 1988–1989 przez Oddział Młodzieży w Adelaide redaktorem Bogusław Kot i Benjamin Nowicki. Wydanie dwujęzyczne: tekst angielski – Drusilla Nowicki, teks polski — Andrzej Napora.
- Głos Młodzieży miesięcznik wydawany przez Bolesława Ganczarczyka w 1987, Adelaide.
- Youth Mag, miesięcznik wydawany w 1991 r. Przez Oddział Młodzieży w Adelaide.
- Wiesław Motyka, Śpiewnik z nutami, 1973 (w pracach redakcyjnych pomagali Wanda Ostapowicz, Mirosław Wawrzonek oraz inni).
- Śpiewnik na IX Kongres Polonii Adwentystycznej w Adelaide, opr. B. Nowicki i A. Napora.
- Zdzisław F. Cybura, Quo Vadis Munde — Melbourne 1984.
- Romuald Wawrzonek (red.) Biblia i Ty Lekcje biblijne,. Melbourne, (1980- 1985).
- Cezary W. Niewiadomski, U stóp Pana i Szunamitka, (Melbourne 1985).
- Bon Appetit! Miesięcznik wydawany przez Oddział Młodzieży ze zboru w Oakleigh w roku 1991. Redaktorzy: I. A. Połońskie, R. Czarny. Skład techniczny: D. Ignasiak, oprawa graficzna: Z. Styk.
- Andrzej Ostapowicz i Bogdan Maszczak wydawali w Sydney broszury historyczno-religijne w latach 1980: Brzask, Tajemnicza Księga — w trzech broszurach
- 20. Walerian Krasiński, Zarys dziejów powstania i upadku reformacji w Polsce wyd. Andrzej Ostapowicz i Bogdan Maszczak, Sydney.
- 21. Luis Pardosa, Dlaczego wystąpiłem z kościoła rzymsko-katolickiego? wyd. Andrzej Ostapowicz i Bogdan Maszczak, Sydney.
- Janina Marks-Hamulczyk, Pajęcza Nić, Melbourne 1974 (zbiór wierszy).
- pr E.J. Majchrowski, Andrzej Napora i Jerzy Markowski (wydawcy), Seminarium z Księgi Daniela i Objawienia,” Zeszyty do studiów, Adelaide, 1989.
- Wskazówki dotyczące przestrzegania Sabatu — Nakładem Wydawnictwa „Wiadomości Polonii Adwentystycznej,” Przedruk z „Głosu Adwentu” marzec-kwiecień 1992.
- Polski adwentyzm w Australii, Wydawnictwo „Wiadomości Polonii adwentystycznej” 1993, red. Bogusław Kot.
- Clifford Goldstein Jasno i prosto — 1844, tłum. Andrzej Ostapowicz, Wydawnictwo „Wiadomości Polonii Adwentystycznej,” Sydney 1994.
- Clifford Goldstein, Dzień smoka, tłum. Andrzej Ostapowicz, Wydawca: Polski Kościół ADS w Sydney, 1995.
- Romuald Wawrzonek, Zapiski od początku — Brześć nad Bugiem 1923 – 1945, Nakład własny, Sydney 2000.
- Tadeusz Przychodzki, Pod ochroną Wszechmocnego — historia prawdziwa, Nakład własny, Newcastle 2008.
- Danuta Alina Borody, Tęcza po burzy — Wspomnienia autobiograficzne Danuty i Jana Borodych, Nakład własny, Sydney 2009.
- Tadeusz Przychodzki, Więźniowie szatana, Nakład własny, Newcastle, 2008.
- Lokalne zbory wydają tygodniowy biuletyn informacyjny.